Ben Esra telefonda seni bosaltmami ister misin?
Telefon Numaram: 00237 8000 92 32

Dziecko. 25
Jeszcze popoludniu zadzwonilam do mlodego sasiada…
– I jak tam ?
– Wszystko dziala, mamy juz zamówienia na ksiazki, pakuje i wysylam, sprzedalo sie juz 60 ksiazek… po 49,90… ale jest cos…
– Co takiego ?
– Powinnismy miec reklame w google, sprzedaz wzrosnie krzywo do góry… potrzebowalbym na przelew, albo nie, dam dane do przelewu, przyjdzie Pani ?
– Dzis nie dam rady, zobacze…
Super, ten to sie uwija, trzeba bedzie mu cos odpalic… czekaj, 60 ksiazek sprzedane… to prawie 3 tys… o ja pierdziele… kasa na impreze juz jest w nadmiarze, ok… zostawie ja na nastepny dodruk, no i cos dla naszego geniusza…

Nastepny dzien. Na 12 knajpa, a ja mam pelno roboty… Najpierw do wydawnictwa.
– Prezes wolny ?
– Prezesa nie ma, a co trzeba Pani Karolino ?
– Kiedy bedzie ?
– Jest w toalecie…
– Poczekam.
– Nie jest sam… i sie zasmiala…
Ok i tak poczekam. Minelo dobre 20 minut, dziwne, ze jeszcze zyje, to facet pod 60…

– O… witamy Pania odkrywczynie…
– Ja ?
– Pani Karolino, ile ja juz dostalem telefonów od wielu waznych ludzi… mysla, ze to my wydajemy…
– Mówilam Panu, ze to jest talent…
– Nie wazne, wielu nie wyprowadzam z bledu, bo przeciez druk jest nasz…
– To jest oszustwo Panie prezesie…
– Oj, wyolbrzymia Pani… jakos sie dogadamy…
– W porzadku, potrzebuje zaprosic wszystkich bonzów sprzedazy na bankiet, Pan oczywiscie jest jako gosc honorowy zaproszony…
– Pani Karolino, coraz bardziej mnie Pani zaskakuje, szybko sie Pani uczy…
– Nie jestem idiotka, nam sie na fachu… stoi ?

Spojrzalam sie glupio na jego krocze… dobrze, ze nie zauwazyl…
– Sprawa zalatwiona, stoi…
Usmiechnelam sie… a ja widze, ze nie stoi… ha, ha…
– A ile to moze byc ludzi, na ile osób zarezerwowac sale ?
– Mysle, ze na 20-25 góra… a gdzie bedzie ?
– Ide zalatwiac, oddzwonie i sie umówimy…
– A dostane jakies dodatkowe zaproszenie ?
– Panie prezesie… oczywiscie…
Podeszlam i pocalowalam go w policzek…
– Dla Pana zawsze…

Szybko do gazety, Czas ucieka. Wparowalam jak do siebie…
– Szef u siebie ?
– Tak, u siebie…
Gdy przechodzilam przez rzedy biurek kilka osób wstalo i zaczelo klaskac… Jurek i Marek jako piersi…
– Nasza gwiazda… zawolali…
Ja pierdziele, jak fajnie, nigdy czegos takiego nie przezylam… odjazd…
– Szefie ?
– O, Pani Karolina, witamy w naszych skromnych progach… podobal sie artykul ?
– Super, dla mnie bomba… a jest moze jakis fachowy odzew ?
– Pani Karolino, ludzie szaleja, telefony sie urywaja, trzeba robic impreze z artysta i to wielka…
– Ja wlasnie w tej sprawie, jest juz sala, tylko ile ludzi sie zjedzie, jak zaprosicie ?
– Wszystkich, czy tylko waznych ?
– Waznych, mamy zrobic interes, a nie darmowe zarcie…
– Rozumiem, mysle, ze z 20 osób…
– To razem bedzie okolo 50… duzo…bo z wydawnictwa tez musze zaprosic…
– Ale tak trzeba, to jest zwyczajowo przyjete…
– Wiem, niech tak bedzie, lece doklepac sale i dam znac, zaprosicie ?
– Oczywiscie.

No ladnie, bede zmuszona ruszyc kase z ksiazek, niedobrze…
Prawie 12, pedem do lokalu.
Jestem, o… to jest najlepszy lokal w naszym miescie, to jestem zalatwiona, ci musza kasowac… gdzie ten Wojtek mnie zabiera… niech go szlag…
– Czesc Karolina, szef juz czeka…
Wtedy zobaczylam cos, ale nie skojarzylam od razu… powiem pózniej…
Weszlismy na sale, kurcze pieknie, ale klimat, ladne swiatla, ladne stoly, wszedzie kwiaty i to storczyki, ktos ma tu reka do kwiatów, mam kilka i wiem co nie co…
Nagle uslyszalam…
– Karolino, to jest wlasnie szef…
Odwrócilam sie…
Przede mna stal facet i wtedy skojarzylam… przed lokalem stalo jego Audi…
– Witam Pania, jestem Robert.

====== Postac Roberta pochodzi z cyklu opowiadan – Moja zona i Slawek ======

Nogi mi sie ugiely. To byl ON, ten facet, ten z myjni, ten z wulkanizacji…
Podalam reke… trzesla sie…
– Karolina…
Pani Karolino, trzeci raz, los chce nam cos powiedziec…
– Wlasnie widze…
– Wy sie znacie ?
– Tak.
– Nie.
– To jak ?
– Tak jakby…
Ale zazenowanie, zachowuje sie jak dziewczynka… az trzese sie z nerwów…
– To ja oprowadze po sali….
Malo slyszalam. ten gosc tak dziwnie dziala na mnie, ze nie moge tego okreslic… w ogóle podniecajaco, ale tak… ze sama nie wiem…
– Na ile osób ma byc impreza ?
– Karolina ?
– Tak ?
– Na ile osób ?
– Na 50… okolo…
– Damy rade, a kiedy ?
– Za 2 tygodnie ?

Zaczal sie smiac…
Stalam i patrzylam sie jak glupia…
– Robert, to nagla sytuacja, wyskoczylo znienacka i musimy zdazyc przed porodem Karolinki…
– Dlaczego Pan sie smieje ?
– Pani Karolino, u nas sale rezerwuje sie rok naprzód…
– O… nie wiedzialam…
– A kiedy poród ?
– Teraz juz za 5 tygodni, dwa to maks, nie bede przeciagac, bo nie wiadomo co sie stanie…?
– Rozumiem… a czy moze byc zwykly dzien… sroda lub czwartek ?
– Mysle, ze tak…
– To damy rade, na która godzine, jaki wystrój, jaka muzyka, jakie kwiaty, jakie menu, za jaka kwote ?
– Az tyle pytan… nie wiem… zdam sie na Pana, da mi Pan komórke to zadzwonie…
– A kwota w przyblizeniu ?
– A ile Pan mysli, to na byc impreza do zapamietania… ale w granicach rozsadku…
– Mysle, ze 150 bedzie dobrze…na osobe…
– O… to bedzie z 7500… zamyslilam sie…
– Jest problem ?
– Nie dysponuje na razie taka gotówka…
– Moge poczekac, dogadamy sie pózniej…

W glowie usmiechnelam sie, juz ja wiem, jak chcesz sie dogadac, nie ma sprawy, moge odrabiac do skutku…
– Prosze zapisac numer…
Wyciagnelam telefon i wpisalam — Pan ROBERT, celowo z duzej, aby wiedziec, ze to ON…
– Bede czekac…

Wyszlismy, a tak naprawde to Wojtek mnie wyprowadzil…
– Dal ci swój telefon ?
– Dal. a co w tym zlego ?
– On nie daje numeru nikomu, od tego jest kierownik sali, spotkal sie z nami w drodze wyjatku, troche podkolorowalem ciebie i twoja sytuacje, bo znamy sie od kilku lat, zalatwilem mu pewna delikatna sprawe i sie lubimy…
– A co on nie pracuje, tylko ma ludzi od tego ?
– Karolinka, ty naprawde nie wiesz, kto to jest ?
– Nie…
– Ten facet jest jedna z najwiekszych szych w naszym miescie, jest wspólwlascicielem fabryki okien, tej na Wesolej, zatrudniaja 300 ludzi, knajpa to jego hobby i umówil sie osobiscie tylko dla mnie. On moze w ogóle nie pracowac, widzialas jego Audi przed lokalem ?
– Widzialam go juz dwa razy.
– On zmienia modele co roku, Niemcy mu przywoza do domu, a ponadto jest jednym z najwiekszych sponsorów imprez sportowych w naszym miescie.
– Ladnie…
– Sam jest triathlonista i wystepuje w tych zawodach…
– I pewnie wygrywa swoje puchary ?
– A wlasnie, ze nie, jest bardzo skromny, a w sporcie jest duzo lepszych zawodników… nigdy nie bylas na takich zawodach ?
– Nie.
– W czerwcu pójdziemy wszyscy, ja jestem co roku, to nie zapomniane widziec 300 mistrzów w rywalizacji…bo kazdy kto konczy, to jest mistrz…a najpiekniejsze jest, gdy zaczynaja plywac…
– A ty ?
– Nie, ja nie, jestem za slaby…
– Na razie dzieki…
– Pa.

Cholera, 7,5 tysiaca, ale ceny, moze jeszcze kilka ksiazek sie sprzeda… a… wali sie to niemilosiernie, potem, bedzie brakowac na dodruk…
Czy ja nigdy ne wyjde z dlugów… przeciez zaraz nie bede mogla dawac dupy, cholera…
Lece do mlodego, zobacze co tam sie dzieje z tymi ksiazkami…ojejku, on chce kase na reklame…cholera…!!!
Cala droge myslalam o Robercie, co to za facet, teraz juz wiem dlaczego taki niedostepny, ale zastanawia mnie, dlaczego byl wtedy taki smutny ?
Kasy jak lodu, nie musi pracowac, facet z taka pozycja pewnie ma kazda… tylko kiwnie… a moze bardzo kocha swoja zone… czekaj, czekaj… jak podawalam mu reke to on nie mial obraczki.
Juz wiem, jak nie kasa, to taki smutek idzie tylko z problemami milosnymi… ciekawe co go spotkalo ?
Cha, ale jestem madra, ja to wszystko rozgryze…
Zadzwonilam jeszcze tylko potwierdzic do wydawnictwa i gazety, niech zapraszaja do lokalu… ” … ” Pogratulowali mi wyboru, cholera… oni sie ciesza, a ja martwie…

Zajechalam, ide do domu, nie bedzie seksu wiec nie musze sie anonsowac… prawie jest moim pracownikiem…
Zapukalam… nic…
Nacisnelam klamke, otwarte… moze pakuje i nie slyszy…
– Jestes w domu ?
Otworzylam drzwi do pokoju… i szok.
Mlody stal nagi, a przed nim kleczala jakas baba i mu obciagala… no ladnie, kurwiarz…
Odwrócil glowe…. i takiego przerazenie to nie widzialam dlugo…
Kobieta przestala mu ciagnac i tez pokazala twarz….
O…. kurwa… o…. kurwa….. to jego matka.
Cofnelo mnie od razu za drzwi…. i wybieglam do siebie… ja pierdziele, co tam sie wyprawia… ?

10 minut i telefon dzwoni, on…
Nie odebralam, pani Jola wlasnie sie pakowala…
Dzwonil raz za razem….
– Nie odbierze Pani ?
– Nie pali sie, zaczeka…
– Do jutra.

Odebralam…
– Moge przyjsc ?
Glos zbitego psa…
– Tak.
Minuta i byl.

– Przepraszam, najmocniej przepraszam…
– Twoja sprawa…
– Ale ja obiecalem, ze Pani nie zdradze…. przepraszam…
– Ze co ?
– Ja oprócz Pani nikogo… nikogo…
– To kurwa twoja matka… pojebalo cie ?
– Nigdy nie poszedlbym z inna kobieta, obiecalem Pani…
– Mówilam, ze masz znalezc sobie dziewczyne, ale nie swoja matke…
– Ale my sie kochamy…. ona tego potrzebuje…
– Co ?
– Jest samotna i raz mnie przylapala jak ogladalem filmiki o ostrzejszym traktowaniu kobiet…
– Co ogladales ?
– Ja dla Pani bede uleglym psem, ale lubie w samotnosci czasami ogladnac filmik odwrotny… ja bym nigdy tak do Pani sie nie odezwal, ani nic nie zrobil… ale podnieca mnie to niesamowicie…
– Co, chcialbys mnie ujarzmic zboku, potraktowac mnie jak kurwe…?
– Ja w zyciu, nigdy…
– Masz szczescie, ze ci wierze… a matka, to co ?
– No wlasnie zobaczyla taki filmik, nie zamknalem dobrze drzwi, ona weszla, uslyszala jak mówilem sam do siebie…
– Co mówiles…?
– Bierz do buzi szmato i ciagnij…
– i co ?
– I matka powiedziala, ze jak tak lubie, to ona to zrobi…

Cholera, zrobilo mi sie mokro… ala czad…
– I co zrobiles… ?
– Bylem w szoku, ale kutas byl w prawie zlaniu i nie myslalem wtedy glowa…
– I co zrobiles…?
Zaczela ta dziwna sytuacja mnie nakrecac… przelozylam noge na d**ga strone, bo cipka chciala zaciagnac oddechu…
– Powiedzialem… klekaj szmato i otwieraj paszcze…
– Ty brutalu i co ?
– Kleknela, otworzyla, a ja bezmyslnie wsadzilem jej do buzi…. przypomnialem sobie jak Pani mi brala i wcisnalem jak najglebiej…
– Tak ?
Rozlozylam nogi na boki…. i ledwo wstrzymalam sie, aby nie zaczac grzebac…
– Zalalem jej cale gardlo, myslalem, ze urwie mi kutasa, a ona ciagnela caly czas. wszystko polknela…
– I co ?
– I usmiechala sie, powiedziala, ze tego jej bylo trzeba, ale najlepiej jakbym porzadnie przetrzepal jej cipe…

Zaczelam obcierac sie nogami…. moja wyobraznia szalala… majtki jak zwykle mokre… a brodawki ranil stanik…
– Mi stal, bo podjaralem sie na maksa, wiec mówie, ze ma wypiac swoje dupsko, to ja zerzne…
– A co ona ?
– A ona zapytala sie, czy chce tu, czy w lózku…
– I gdzie ja wziales… ?
– Tam, gdzie Pania, w przedpokoju, kazalem jej kleknac i wypiac tylek, a wie Pani co ?
– Tak ?
– Szmata chodzila po domu bez gaci, tyle, ze cipe ma niewygolona, wiec nalezala sie kara…

Tego bylo juz za duzo… podciagnelam sukienke, on spojrzal sie zaciekawiony, a ja wsadzilam sobie reke w majtki…
– Mów dalej…
– Podszedlem i bez smarowania wjechalem jej w cipe, zreszta chlupalo jak w wiadrze… walilem, bo kutas ani na chwile nie opadl, trzasnalem ja w tylek kilka razy, a ta kurwa wrzeszczala abym ruchal ja jak szmate. Gdy szarpnalem za wlosy i zapytalem sie, czy chce w dupe… od razu sie zgodzila…
– Co ty nie powiesz…?
Bezceremonialnie juz dotykalam muszelki i czulam odplyw… on zas wyciagnal swojego i zaczal go trzepac…
– Gdy wszedlem jej w tylek, to zaczela krzyczec, ze tak dobrze, to nikt jeszcze jej nie pierdolil… nie wiem ile to trwalo, ale zlalem sie d**gi raz… a wie Pani, co szmata zrobila ?
– Co ?
Zaczelam odplywac juz na calego… on podszedl do mnie blizej…
– Po wszystkim zaczela go lizac jeszcze raz, z tylka, wcisnalem po jaja, prawie ja udusilem, ale ani nie jeknela… po wszystkim wstala, dala mi buziaka, i powiedziala, ze liczy na wiecej i czesciej…
Zamknelam oczy i zaczelam odplyw orgazmowy…. czujac po chwili jak mlody strzela mi na twarz…
Jeden, ale porzadny orgazm…
– I co, tez mam ci obciagnac po ?
– A na co czekasz kurwo ?
Zrobilam to, lubie rozkazy, nawet od niego, to jest w glowie i chyba w duszy…ale…

– Jak jeszcze raz sie tak do mnie odezwiesz to dostaniesz w gebe, zapamietaj sobie…
– Ja… ja…. przepraszam… tak mnie to znowu wzielo… ja nigdy… Pani wie… jeszcze raz przepraszam…
– Ty naprawde jestes nienormalny, mówilam, znajdz sobie zwyczajna dziewczyne…
– Ala mam matke…
– Pojebalo cie do reszty ?
– Ale ona powiedziala, ze tak dawno nie miala, ze to jej wystarczy…
– Jak mozesz byc tak glupi, jest dorosla, niech idzie na miasto i daje dupy doroslym facetom… pelno ich… a nie swojemu synowi, masz to skonczyc i to natychmiast…
– Ale…
– Kurwa, zadnego ale, bo nigdy juz sie nie zobaczymy…

Przez jego twarz przelatywalo wiele mysli…
– Dobrze… odpowiedzial…
– Jak jeszcze raz zobacze… wyjdzie to i jej, i tobie na dobre.
Ja lubie sie pieprzyc, lubie zboczone sytuacje, nawet to mnie wzielo, ale bez przesady…
– Skonczone ?
– Tak.
– To do interesów… jak idzie…?
– Jak damy reklame do Google, za 200-400 zl to ruszy z kopyta, sprzeda sie duzo wiecej…
– Dobra, daj numer konta na przelew, zrobie za 400 i wszystkiego dopilnujesz… jak to szybko idzie ?
– Prawie natychmiast, za tydzien bedzie juz duza kasa..
– Ok, pogadamy za tydzien…

Poszedl… ale mnie wkurwil, chociaz orgazm zupelnie przyjemny, wyrypac wlasna matke, ale chujek, prawie jak ja poszlaby z wlasnym ojcem, ohyda…
Na swiecie jest tyle kutasów i cipek, ze nie ma wytlumaczenia.
Musze odpoczac, zaraz rodze, potem juz na nic nie bedzie czasu, ani sily…

Odpoczelam dwa dni.
Telefon, nie to sie nigdy nie skonczy… nasz artysta…
– Pani Karolinko, cos sie dzieje ?
– Oj dzieje, ksiazki odebralam z drukarni, juz sie sprzedaja przez internet, mam informatyka, który zrobil strone z platnosciami i idzie jak najlepiej… potrzebujesz jakiejs kasy ?
– Nie, daje rade…
– Poczatki sa trudne, za dwa tygodnie bedzie impreza, na która musisz sie dobrze ubrac, przyjedzie z 40 osób z branzy i powinnismy zrobic dobre wrazenie, jak pójdzie po naszej mysli, to podpiszemy kilka kontraktów i wtedy hulaj dusza…
– Ladnie, ciesze sie… a kto robie te impreze ?
– A jak myslisz, ja musialam dawac rade, facet z knajpy chce 7,5 tysiaca za calosc…
– O ja pierdziele… skad ta kasa ?
– Kombinuje jak kon pod góre, dlatego nie wydaje kasy ze sprzedazy na pierdoly, potem ci odpale, niech tylko sie rozkreci…
– Dobrze, dobrze, pójdziemy razem ?
– Oczywiscie Mariuszku…
– A moze bysmy sie zobaczyli jeszcze do tego czasu… ?
– Troche odpoczywalam, zobacze, moze… zadzwonie…

Oj kusi mnie mlody, ale to jest prawda, szybko sie regeneruje, juz moge znowu fruwac…
Powinnam kupic sobie cos specjalnego na te impreze, moze nowe rajstopy, buty, moze sukienke…?
Dzwonie…
– Aniu kochana, masz jakis ladny ciuszek dla mnie na impreze ?
– TAK… sapanie…. mam… jeki…
– Co tam sie dzieje ?
– Daje Karolcia, daje… zadzwonie… pa…
Ale szmata sie rozkreca, przeciez jest 12, powinna byc w pracy…
Podkrecila mnie, cipce tez sie to podoba… zaczyna sie odzywac… Moze kupie sobie cos fikusnego… ale co ?
Ja… stateczna kobieta w ciazy… co to moze byc… wiem, rajstopy, ale nie normalne, tylko kurewskie, nigdy nie wiadomo, co sie stanie, wsród tylu ludzi.

Jade na Skromna, do seks shopu. Juz zajebiscie sie czuje, ale fajnie.
– Andrzejku jestes ?
– Karolina, ty tutaj ?
Spojrzal sie na brzuch…
– Jestes w ciazy…
– Mówilam, ze bede i jestem…
– Jak tesknilem, cos potrzebujesz, czy moze tylko odwiedziny ?
– Andrzej, za 4 tygodnie rodze, nic z tych rzeczy…
– Kobiety moga duzo zniesc…
– Wiem, ale nie, moze potem…. teraz potrzebuje rajstopy na fajna impreze…
– Bedzie seks…?
– Nie powinien, ale nigdy nie wiadomo…
– Jaki kolor ?
– Zloty, cielisty, wiesz…cos eleganckiego…
– Prosze te, rozciagliwe, blyszczace, prawie zlote, ale zobacz…
– Piekne. co maja ?
– Dziurke w miejscu cipki, obrabiona, nic sie nie zniszczy, nie musisz sie rozbierac tylko wystawiasz tylek, a facet cie rznie… och, juz to widze Karolinko… teraz musisz miec piekne biodra… pokaz troszke… nikogo nie ma…
Stalam przed lada i opieralam sie o nia, bo czasami plecy mnie bolaly, a tylek wystawiony… a co tam… podciagnelam sukienke…

– O Boze, ale ty masz nogi, ja piernicze i te uda jak sie lacza… Karolinko jestes warta grzechu za kazde pieniadze…
– Czekaj, a pro po, brakuje mi na impreze, moze sie dolozysz… ?
– A ile ci brakuje ?
– Duzo…
– 5 stów wystarczy ?
– Zawsze cos…
– A co to za impreza…?
W kilku slowach wytlumaczylam o co chodzi, dostal glupiego wyrazu twarzy…
– To ty jestes bizneswoman pelna geba, czekac jak do telewizji cie zaprosza…
– Nie przesadzaj, ale byloby milo, teraz to tylko zamknac rachunek u tego goscia, Roberta …
– Ty u Pana Roberta robisz impreze ?
– Tak, a co ?
– Nic, ale szacun…
– Znasz go ?
– Jego… kazdy zna, wiesz co to za gosc… ?
– No, wlasnie nie wiem…
– E… to moze i dobrze… moze kiedys ci opowiem, to dluga historia, bardzo smutna ale i dosc wesola…
– Gadaj…
– Nie Karolinko, za dlugo… ja tu mam wazniejsze sprawy… twoje bioderka…

Podszedl i zaczal mnie macac, a mi oczywiscie spodobalo sie to, sklep pusty, co tam…
– Jezu, jaka jestes piekna, zadnych rozstepów, zadnego cellulitu, zadnego tluszczyku…
– Troche tam jest…
– Co ty dziewczyno wiesz o tluszczu u kobiet… to, co ty masz, to sama pieknosc… po porodzie zniknie… a nawet jakby zostala, to bedziesz taka apetyczna, ze ach…
Wlozyl mi dlon w polaczenie ud z cipka, jak wtedy ten masazysta, to wspomnienie zadzialalo od razu, wypielam sie mocniej… d**ga reka jezdzil wzdluz uda… tak delikatnie…
Zaczelam bujac biodrami na lewo i prawo… a cipka popuscila…
– Andrzej nie moge…bede wracac w mokrych majtkach…
– Dam ci nowe…
– Przestan… jak chcesz to ci obciagne…
– Nie chce, twój tylek mi wystarczy… zleje sie na niego…
– Dobra…
Opuscilam rajstopy z majtkami do polowy ud, jego reka wleciala w cipke, ja ledwo trzymalam sie lady, nie dla mnie takie odjazdy… nie jestem z drzewa…
– Co ty mi robisz, nie chce odleciec… mam za duzo pracy…
– Za duzo mówisz… jeszcze troche…
Poczulam jego jezyk na tylku, potem pocalunek…a reka pracowala… teraz mial kciuk w cipie a reszta dloni jezdzila po wargach…. zaraz nie wytrzymam….
– Koncz… prosze….
– Pracuje nad tym…
Calowal jeszcze raz… i chyba walil sobie… wygielam sie jeszcze mocniej, prawie zwiesilam glowe pod blat… i wtedy poczulam…. strzelal na tylek… nareszcie…jeszcze minuta…. o byloby zle…
– O Boze, ale to bylo piekne… ja móglbym oszalec dla ciebie dziewczyno…
– Wiem Andrzejku, wiem…

Nie ty jeden biedaku, mam nadzieje, ze i mój maz, tez tak mnie kocha, jak ci wszyscy faceci, to znaczy mocniej…
Wytarl mnie, ubralam sie, a on wreczyl mi plik banknotów…
– Na te impreze… baw sie dobrze…
– Dziekuje, jestes wspanialy…wiesz, ze dalabym ci za darmo…
– Wiem Karolinko… znam cie… nie robisz tego dla forsy…
– No wlasnie, tylko dla przyjemnosci… ile place ?
– To prezent… i to ja dziekuje.
– Pa.

Piec stów piechota nie chodzi. super. Ale historia tego faceta Roberta zaciekawila mnie mocno, namówie Anke niech wyciagnie od Wojtka wszystko, ten na pewno duzo wie… juz ja sobie poradze, nie takie rzeczy sie zalatwialo.
Wszystko pozamykane, tylko czekac, jestem dobra organizatorka, nie ma co gadac… jak sobie przypomne ile musialam przejsc, ilu facetom dac dupy, ile razy dostac po gebie i ile spermy wypic… to tylko ja wiem…

Pojechalam do domu, malo czasu zostalo do porodu, czas na odpoczynek, jeszcze bedzie mlyn…
Gdy mialam chwile spokoju weszlam na konto zobaczyc jak wygladamy… i cos mnie zaskoczylo… znalazlam dodatkowy przelew przychodzacy na tysiac zlotych… a to skad… ?
Cha… od kancelarii prawnej i podatkowej … spólka… tak a taka…
Moi faceci z banku, no prosze wplata z tytulem… za uslugi – rozliczenie… pieknie sie zachowali, tylko skad mieli mój nr rachunku… no tak, jest na stronie… nie sa glupi… czyli mam juz… 5,3 tys, jesli nie bede ruszac tych 3 za sprzedane ksiazki…, malo brakuje, odrobie u Pana Roberta.

Minal tydzien wypoczynku, lenistwa, nawet nie dotykalam sie, korek lezy zakopany, caly czas spedzilam na zabawach z Patryczkiem i oczywiscie na zakupach dla Aleksandry, setki pierdol na rózowo, jak pieknie…
Dostalam potwierdzenie od wszystkich, ze przyszly czwartek na 18 jest bal. Cudnie, idzie jak po masle, moze pojade do mlodego przypilnowac jego ciuchy… ?
Pojechalam. Ucieszyl sie jak dziecko… koszula norma, marynarka tez moze byc…
– Sluchaj, rozmawialam z naszym informatykiem i czlowiekiem od wysylek, dziennie idzie 20 ksiazek, prawie 100 na tydzien, zaraz zrobimy dodruk, lezy juz troche tam kasy, moze naprawde cos ci trzeba…?
– Moze na gwiazdke kupie babci cos lepszego, moze nowa lodówke ?
– Dobry pomysl, dostaniesz karte i zaplacisz w sklepie, a jak ruszy wszystko z kopyta to zobaczymy, troche bedziemy musieli tez jemu zaplacic, pakowanie to tez robota..
– Oczywiscie…
– Szykuj sie, tylko pamietaj, jestes gwiazda i zadnych rozmów o biznesie, ja jestem od tego, tylko nic nie spieprz… baw sie i nic wiecej… moze bedzie jakas laska dla ciebie… ?
– Ale ja kocham Pania…
– Daj spokój…
– Ale to prawda… moze troszke pobaraszkujemy… ?
– Nie ma opcji…
– Pokaze mi Pani cipke, a ja sie zleje i bedzie po…
– Oj ty kusicielu…caly tydzien poscilam… zgoda…

Na sama mysl polecialo mi po cipie, ci mlodzi sa tacy rozkoszni…
Usiadlam sie w fotelu, podciagnelam sukienke, a on sciagnal mi rajstopy z majtkami… potem pocalowal cipke…
– Tylko sie przywitam…
– Rozbierz sie, chce widziec cie nagiego… masz piekne cialo…
W sekunde byl bez ciuchów, jego sterczacy kutas do nieba jest taki slodki…
Kleknal przede mna, dotykal moich ud i walil sobie…
– Moge zdjac rajstopy z jednej nogi…
– A zdejmij…
Rozlozylam nogi na boli, on przyblizyl sie do cipki, prawie dotykal… i cholera tak mnie to bralo, gorzej jakby wsadzil… jego lekkie musniecia warg… i szedl od razu prad az do glowy…
Zlapalam sie za piersi, jakie nabrzmiale… eh… tydzien postu to stanowczo za duzo… a on delikatnie wsadzil glówke miedzy moje rózowe platki i walil sobie patrzac mi w oczy….

– Ja naprawde kocham Pania… jest Pani taka… nie z tej ziemi…
– Nie mów glupot…
– Trzecia powiesc napisze o Pani i dla Pani…
– No co ty ?
– A wlasnie, ze tak…
Jak sie wzruszylam… dotknelam jego dloni na moim udzie… i przenioslam na piers… a on przyblizyl swoja twarz…do mojej…
Pocalowalismy sie, delikatnie, z takim uczuciem… ze poplynelam jak malolata… poczulam jak wchodzi glebiej i jak on przestal walic… ruszal go bardzo powoli… a mnie szlag trafial… jak ja lubie pierdolenie… a to mnie wykanczalo… niby jest we mnie, ale jakby go nie bylo… zaczynalam sie napinac, biodra same zaczely posuwac sie w jego kierunku, cipka próbowala zassac go….i… poczulam strzal… jeden, d**gi, trzeci…

To bylo takie piekne, zadnej szarpaniny, takie prawie nic… a napiecie seksualne wprost rozrywalo nas…
Wyszedl… sperma zaczela wylatywac… dotknelam jej dlonia i zaczelam rozsmarowywac ja na jego brzuchu, usmiechal sie… bawilismy sie jak dzieci…
– Wstan… powiedzialam…
Wzielam mu do ust, byl taki przyjemny, ciagle stal, uwielbiam ciagnac po, nawet jak juz lezy… potem zaczelam calowac go po brzuchu, po tej spermie… cos mnie wzielo na czulosci… lubie go, jest taki niewinny…
– I jak nie kochac…?
Wiem, to bylo pytanie retoryczne… ale co ja moge na to, juz taka jestem…
– Bede sie zwijac… wystarczy ?
– Tak, tak… moze po porodzie zaszalejemy ?
– Okazji bedzie wiele… ale pamietaj, mam meza, którego kocham nad zycie i nic tego nie zmieni…
– Wiem.

W drodze powrotnej zajechalam do Anki.
– Co masz dla mnie ?
– Zobacz, te sukienke ci wybralam…
Biala, do kolan, na ciaze, wstawki zlotej nici, piekna…
– Ubierzesz ?
– Jasne.
– Zdejmij stanik, chce cos zobaczyc… szepnela…
Lezala bardzo dobrze, nie za duza…. ale piersi troszke opinala… pokazalam sie…
– O tak, idealna… zobacz w lustrze…
– Anka, brodawki widac…
– To teraz, bo sie podniecilas, w tlumie ludzi to sie nie stanie, a jesli, to co… to jest takie piekne… ty jestes piekna i zjawiskowa, taka niewinna w bieli… masz rajstopy, czy ubierasz ponczochy ?
– Mam fikusne rajstopy, ponczochy troche mnie uwieraja…
– A jakie ?
– Z dziurka w srodku…
– Bedziesz dawac komus… ?
– Oczywiscie, ze nie, ale przezorny to ubezpieczony…
– Szmata… powiedziala nachylajac sie do mnie…i usmiechajac…
– Biore, ile ?
– To prezent dla ciebie, za wszystko…

– Jestes wspaniala, ale sluchaj bedzie sprawa i to najwyzszej wagi.
– Jaka ?
– Twój Wojtek zna takiego Roberta, co ma knajpe, w której bedzie impreza, mozesz cos od niego wyciagnac na jego temat ?
– Roberta ?
– Mówie wlasnie…
– To ty go nie znasz ?
– A ty znasz ?
– Kazdy zna…
– No cos takiego, kazdy go zna, a ja nic nie wiem…
– Bo ty kochana tylko mezulek i dzieci, a swiat kreci sie wokól innego zycia… zajelas sie tym mlodym i kasa… i dlatego nic nie wiesz o wielkim swiecie…
– Powiedz cos.
– Jego zona zdradzila go z najlepszym przyjacielem, zaszla w ciaze i odeszla, zostawiajac go z dwójka malych dzieci…
– O… to smutne…
– Ale sluchaj najlepsze, on doprowadzil do zniszczenia calej rodziny tego przyjaciela, bo podobno jego stary tez cos tam namieszal, zrujnowal go, buldozerami skasowal caly jego zaklad stolarski i na jej ruinach zbudowal te wielka firme z oknami…
– Fajnie, dobrze im…
– Czekaj, czekaj, ona po tym wrócila do niego… i on przyjal ja z dzieckiem…
– Ja piernicze, powaznie ?
– Tak, taki byl uklad.
– I co teraz, mieszkaja razem, przeciez to porabane… ?
– No co ty, chyba po 2 latach ona znowu go zdradzila i wygnal ja z domu, teraz mieszka sam z trójka dzieci, zlamala slowo i nawet w sadzie nie wygrala opieki, musial cos na nia miec… ty naprawde nie slyszalas o tym ?
– Nie…
– W jakim ty swiecie zyjesz ?

Gdyby mój maz nie chcial tak bardzo dziecka, nigdy nie spotkalabym swojego kochanka, on nie otworzylby mi oczu, nie zaczelabym korzystac z zycia, nie spotkala Anki, mlodego… nic by sie nie wydarzylo, bylabym szara myszka zyjaca jakimis iluzjami zycia…
Teraz mam znajomosci, wspomnienia, cos robie waznego i widze jak swiat naprawde wyglada, a zawdzieczam to… tak naprawde… mezowi… jakie to jest porabane.

– A kiedy to bylo ?
– Jakies kilka lat temu, to stara historia…
– A ma jakas kobiete ?
– A co masz ochote ?
– Nie, tak sie pytam…
– O ile wiem, nie ma nikogo… masz racje… to dziwne… facet z taka pozycja… moze nie ufa juz zadnej… wiesz, to moze byc trauma…
– Teraz wiem, dlaczego zawsze gdy go widzialam, byl taki smutny…
– A ty bys nie byla…gdyby twój cos ci takiego wykrecil…?
– Bylabym.

I wtedy naszlo mnie straszne uczucie. Przeciez ja tez mojego meza zdradzam… tez mam dziecko z kims innym… tez go oszukuje…
Ale ja go nigdy nie opuszcze… ja go kocham i nigdy nie opuscilabym swojego dziecka !!!

Wzielam sukienke i pojechalam do domu. Cala droge myslalam o nim, tak mi bylo go zal, nawet lza mi poleciala. Facet, przyjal ja z powrotem, z bachorem, wiedzial przeciez, ze to nie jego, a ta cipa znowu go zdradzila, ale glupia pinda…
Nostalgia mnie wziela, moze zbastuje na jakis czas, aby nie spieprzyc swojego malzenstwa, a jak sie dowie… nie, nie dowie sie, bo skad, ale jakby… ?

Dzis czwartek, najwiekszy dzien po zaplodnieniu w moim zyciu. Dzis albo wyplyniemy na wielkie wody, albo polegniemy i nic z tego nie wyjdzie…
Nasz informatyk pokazal mi plany na wysylke ksiazek, od tego tygodnia wysylamy je w ozdobnych pudelkach, od razu jakby na prezent, dobrze wykombinowal, ida jeszcze lepiej…
Mój rytual przygotowan szedl pelna para. maz oczywiscie nie przyjedzie, bo i po co, praca… praca…
Mialam krótkie zastanowienie, czy ubrac majteczki, ale przy takich rajstopkach to bylby grzech…
– Pani Karolino denerwuje sie Pani ?
– Pewnie Pani Jolu, albo swiat, albo klapa…
– Nie bedzie tak zle, uda sie na pewno, zostane tak dlugo, jak trzeba bedzie…
– Dziekuje.
– Nie widac za duzo ?
– Jest Pani piekna, moze byc…

Jest przed 16. Jade, ale nerwy… i co najgorsze, zbyt czesto mysle o Robercie, jak mu patrzec w oczy, jak sie odzywac… czy w ogóle bedzie… ?
Dojechalam, widze Audi, jest, nerwy jeszcze bardziej skoczyly…
Na sali jest dopiero kilka osób… ale wszystko jest takie piekne, wszedzie kwiaty, kelnerzy eleganccy… o… jest mlody…
– Ale sie denerwuje…
– Ja tez, czy wszyscy przyjada, jak bonzowie sie nie pokaza to mamy przerabane, kasa na darmo…
Wchodza ludzie z gazety, jest szef wydawnictwa, jacys nowi… moze sie uda… ?
Podszedl szef gazety…
– Pani Karolino, jeszcze dzis mialem potwierdzenie od dwóch waznych gosci, przyjada… bedzie dobrze, przedstawie Pania i artyste osobiscie…
– Super, dziekuje, denerwuje sie mocno…
– Spokojnie, bedzie dobrze…

Zobaczylam go przy barze, stal i rozmawial z jakims gosciem.
Zobaczyl, ze go widze, uklonil sie… usmiechnelam sie… troche na sile…
Coraz wiecej osób wchodzilo, uda sie…
Wzielam wiecej powietrza… bo szedl w moja strone… i patrzyl sie na piersi..
– Witam Pania, wszystko gra ?
– Denerwuje sie…
– Nie koniecznie, z naszej strony bedzie perfekcyjnie…
– Ciesze sie, dla mnie to wielki dzien, albo… albo…
– Gdy Pania zobacza opadna im szczeki, jest Pani zjawiskowa dzis…. uda sie wszystko, spokojnie, jak co, jestem obok…
I wiecie co, opadlo mi, taki spokój bil z jego slów, i jeszcze komplement… a moze ma racje, uda sie i jeszcze jestem gwiazda.

O 17 byla juz pelna sala. Dowiedzialam sie, ze przyjechali wszyscy, którzy sie licza, wielcy i pomniejsi. Nasz szef wydawnictwa i szef gazety praktycznie prowadzili impreze. Opowiedzieli o wszystkim co sie dzialo do tej pory, przedstawiali po kolei nas kazdemu, mlodego i mnie jako jego agenta, i wiecie co, mialam wrazenie, ze rozmowy beda sie odbywac tylko ze mna. Nasz artysta byl gwiazda, opowiedzial jak pisze, jakie ma pomysly, ze d**ga ksiazka juz jest w korektach. Mówil tak pieknie, nawet ja bylam pod jego wplywem, czarowal i pieknie mu to wychodzilo.

Rozdawal ksiazki z autografami, usmiechal sie i byl szczesliwy. A ja dowiedzialam sie, ze najwazniejsze osoby to babka w czarnym kostiumie, jakis stary gosc i facet po 40… wielcy… od wielkich zamówien…
Zaczelam od babki. Zupelnie normalna w rozmowie, chociaz czuc bylo wyzszosc w jej glosie. Jak ktos ma wladze to o tym wie i jej uzywa.
Po godzinie bylysmy juz na ty. Siedzialysmy przy stoliku z kilkoma innymi paniami…on pila i to ostro…
– Dasz rade… ?
– Mam mocny leb.
– I co myslisz o nas, uda sie cos zalatwic ?
– Dajesz mu dupy ?
– Co ?
– Pytam sie, czy dajesz mlodemu dupy, ja bym dala…
– Dalam mu dwa razy, no dobra, trzy…
– I jak ?
– Jak mlody, ja lubie dluzsze zabawy i bardziej ostre, w wiekszym gronie…
– To masz teraz problem, kiedy rodzisz ?
– Za dwa tygodnie…
– Szkoda, chcialam cos ci zaproponowac, ale…
– Wal smialo…
Nachylila sie mi do ucha…
– Lubie dawac dupy facetom, ale najbardziej lubie sikac na eleganckie laski, takie jak ty…
Rozwiazanie przyszlo mi natychmiast do glowy…
– Sprawa zalatwiona, ze wzgledu na to, ze musze obslugiwac impreze ja odpadam, chyba rozumiesz, ale co powiesz na tamta kobiete, jest elegancka, prawdziwa dama i jest moja przyjaciólka…
– Powaznie ?
– Dwa slowa i jest twoja, tu i teraz…
– Jakie dwa slowa ?
– Podpisuje kontrakt.
– Podpisuje kontrakt.

Wstalam i poszlam do Anki. Bawila sie z Wojtkiem i z mlodym.
– Aniu kochanie…
– Tak, moje slonce…
– Widzisz te babke w czarnym kostiumie, tam w rogu… ?
– Widze.
– Ona chce nasikac na ciebie, powiedzialam, ze jestes moja suka i zrobisz co ci karze, a ona ma taka slabosc i oczywiscie podpisze kontrakt, a to gruba ryba.
– Ale co, tu ?
– Pójdziemy do lazienki…
– Ale nie mam nic do przebrania…
– Pojedziesz po tym do domu… zrobisz to dla mnie ?
– Zrobie, oczywiscie, ze to zrobie dla ciebie…
– Wojtku, za 10 min zbieramy sie, przygotujesz mój plaszcz..
– Juz ?
– Juz.
– Oczywiscie.

Pocalowala mnie mocno w usta, chwycila za reke i poszlismy usmiechniete w jej strone.
– Ania jestem i sluze Pani…
– Wspaniale, ciesze sie… chodzmy…
Idac do lazienki rozgladalam sie na boki, nikt nie zwracal na nas uwagi, weszlysmy, pusto, ufff… jest zamek w drzwiach… zamknelam…
– To nie bedziemy przeciagac… powiedziala ona…
– A jak masz na imie ?
– Justyna.
– To Justynka nie krepuj sie… rzekla Anka
Podsunela spódniczke do góry, sciagnela majtki, byla w ponczochach…postawila noge na umywalce, Ania kleknela przed nia i dorwala sie do idealniej cipki… nic madrzejszego nie moglam wymyslic, raj dla Anki… ona uwielbia lesbijskie tematy, a i popuszczanie lubi.
Justyna zaczela jeczec, szybko jej szlo, musiala byc nagrzana od samej rozmowy, albo od sytuacji i marzenia, które wlasnie sie spelnia…no i pila ostro…
– Chcesz juz lac, zapytala sie Anka… ?
– A co.. ?
– Chetnie wylize cie do orgazmu, dostaniesz… ?
– Kurwa, moge dostac… dobrze mi…
Podeszlam do nich, musze to przyspieszyc… chwycilam ja za piers i zaczelysmy sie calowac…
Ona równiez mnie chwycila dosc mocno…
– Ale masz piersi wielkie…
– Nie zaluj sobie… dawno nikt ich nie dotykal…

My w lizaniu, Anka lizaca, a ta jeczala jakby bralo ja co najmniej trzech w kazda dziurke…
Zaczela robic sie sztywniejsza, napinala sie, idzie jej orgazm…
– O… kurwa….
Dostawala, ja nie przestawalam jej calowac, ale uslyszalam jak zaczelo kapac na podloge…
Wyrwala sie z mojego uscisku, chwycila glowe Anki i docisnela do krocza… prawie krzyczac z rozkoszy….
– O kurwa… o… kurwa…
Anka lizala, ani na chwile nie przestawala… a Justyna zaczela sie chwiac… dobrze, ze stalam obok…
– O Boze, ale mi leb napierdala… przestan… juz… przestan….
Anka podniosla glowe do góry, cala twarz mokra, cale wlosy mokre… ale jej usmiech byl bezcenny…
– Dziekuje… powiedziala Anka…
– Co ty, to ja dziekuje, ale jestescie kurwami, pierwsza klasa….
– No co ty nie powiesz… zadowolona ?
– To byl odlot, perfekcyjna jazda… dawno tak nie mialam…

Anka wstala, cala mokra, jej bluzka nie byla z tych co widac wszystko, ale spódniczka byla zalana w polowie… jak ona wyjdzie z lokalu ?
Zaczela wycierac twarz papierami, wlosy…
– Tez mi sie podobalo, powiedziala, moja Karolinka nie jest tak chetna, jak ty… aby mi dogodzic…
– A dlaczego ?
– Bo ta kurwa pierdoli sie tylko z facetami, im wiecej tym lepiej, a jeszcze najbardziej lubi dawac w dupe…
– Powaznie ?
– Jasne, odparlam, uwielbiam…
– Ale pewnie dawno juz nie dawalas…?
A my w smiech… akurat zachcialo mi sie sikac, wiec nie przerywajac rozmowy usiadlam sie na sedesie i dalej rozmawialam…
– Do wczoraj jeszcze dawalam, po trzy razy dziennie… aby cholera… uzbierac kase na ten bankiet.
– To teraz juz nie bedziesz musiala, kupujemy 6000 ksiazek na poczatek, potem zrobisz dodruk, ten mlody to bedzie zyla zlota, d**ga, jak napisze, tez biore w ciemno…
Nasz usmiech oddawal wszystkie nasze uczucia, oczekiwanie i zadowolenie, udalo sie dzieki naszej przyjazni.
Szmata patrzyla sie na moja cipke, wstalam powoli i powoli sie ubralam…
– Nie masz majtek ?
– A po co, tylko przeszkadzaja. a dzien sie jeszcze nie skonczyl…widzisz ten otwór… tylko czeka na okazje…
– Mówilam… kurwa… powiedziala Anka…
– Wlasnie widze…

– Bede sie zbierac, idz Karolcia po Wojtka, niech przyjdzie tu z plaszczem.
Zawolalam go… i poprosilam… Gdy przyszedl szepnelam cicho…
– Tylko bez slów i bez komentarza, po prostu zawiez ja do domu.
– Nie ma sprawy.
Pojechali, a my poszlysmy na sale. Zabawa, rozmowy, smiechy… wtopilysmy sie w tlum.
– Jesli chcesz jeszcze dobic targu, to ten w rogu i tamten stary, przy barze, reszta to plotki, poleca za nami…
– Dziekuje Justyna.
– I ja.
Pocalowala mnie w usta i poszla.

Podeszlam do mlodego…
– Mariuszku, wlasnie sprzedalam 6 tysiecy egzemplarzy i biora nastepna powiesc…
– Mam juz ukonczona…
– Spokojnie, nie odkrywajmy wszystkich kart, ide zalatwic reszte…
Tak sie usmiechnal, jeszcze bardziej sie rozluznil… i niestety nie zauwazylam, ze zaczal mnie obserwowac, co robie i z kim…

Do kogo podejsc pierwszego ?
Postawilam na starego, moze szybciej sie zmyc ze wzgledu na wiek… siedzial przy barze.
– Witam, Pana, jestem Karolina, dobrze sie Pan bawi…?
– Wysmienicie Pani Karolino, wiem jak Pani ma na imie, piekne kobiety obserwuje sie od pierwszych minut…
– Pochlebia mi Pan…
– Jest Pani wspaniala, a w tym stanie jeszcze piekniejsza…
– Czy Pan mi sie podlizuje ?
– A nawet jesli ?
– To moze bardziej chcialby mi Pan wylizac przód, albo tyl ?
Akurat pil drinka i oczywiscie prawie sie zakrztusil…
– Jest Pani bardzo bezposrednia…
– Ja kuje zelazo póki gorace…
– A jesli tak, to co ?
– Czysta, czy po zerznieciu ze sperma… ?
– O cholera… drgnal mi… a w moim wieku nie zdarza sie to czesto…
– Czekam… czas leci…
– Ja juz nie dam rady sie spuscic…
– Moze byc po naszym artyscie…?
– Kuszace, ale czy to zostanie miedzy nami ?
– Panie… ?
– Arturze.
– Panie Arturze, rozmawia Pan z profesjonalistka… to mój interes…aby nasze sprawy zostaly miedzy nami…
– To ja sie zgadzam…
– A ja w takim razie poprosze o dwa slowa…
– Jakie ?
– Podpisze kontrakt…
– Z mila checia podpisze z Pania kontrakt.

– Jak to zalatwimy ?
– Po wszystkim wystarczy mi, jak wloze palce w Pani cipke, zamieszam i wylize je, to wszystko, tylko teraz mam prosbe, czy moze Pani isc przedtem do lazienki i nie podetrzec sie, abym mógl Pania powachac ?
– Moze Pan to zrobic teraz, bo bylam przed chwila i nie do konca zrobilam to dobrze…
Oczywiscie mialam mokro jak cholera, bo staruch mnie podniecil, zreszta, kazdy temat o seksie mnie bierze…
– Gdzie mam to zrobic ?
– Tu, przy wszystkich…odpowiedzialam..
– O ja pierdziele, znowu mi drgnal… jest Pani niemozliwa…
– Rozszerze nogi, mam rajstopy z otworem na cipke i wlozysz mi palce… Arturze… ok… ?
– Super.
Troszke sie odchylil na bok, rozejrzal sie po sali, musialo byc bezpiecznie, bo wsunal reke pod sukienke, po udach dotarl do cipki i delikatnie ja dotknal. Przesunelam sie na róg krzesla barowego i nadzialam sie na jego palce. Weszly.
– Ale masz tam goraco…
– Jestem cala goraca, a seks wyzwala we mnie demona… i jeszcze bardziej sie nadzialam…
On zamieszal… i wyciagnal… podsunal sobie do nosa i zaczal sie delektowac…
– Alez ty pachniesz, taka mlodoscia… jaka masz cipke ?
– Jak dziewczynka…
Nie moglam uwierzyc, d**ga osoba z wielkiego swiata i d**ga zboczona na maksa, a gdy zaczal je oblizywac, to mialam dosc… trudno, rózne sa zboczenia…
– Nie wiem, kiedy to zalatwie, ale przyjde do ciebie od razu…
– Czekam…
Zostawilam go z palcami w ustach… brrr…

Nie mialam zamiaru od razu leciec na spuszczenie, pokrece sie, moze jeszcze kogos ugram.
– Pani Karolino ?
Odwrócilam sie, wiecie kto stal ? Ten facet kolo 40, ten podobno trzeci wielki…
– Tak, witam Pana… prawie chcialam porozmawiac…
– Mysle, ze mozemy nie miec okazji, wychodze i chcialem sie przywitac i pozegnac.
– A dlaczego ?
– Jesli Pani uklada sie z Arturem, to ja rezygnuje, to moja najwieksza konkurencja, a na dodatek nie lubie typa, jest oblesny… i niech Pani uwaza, wykorzysta Pania, a moze i mlodego artyste…
– Ma Pan racje, jest oblesny, ale ja tylko z nim rozmawiam…
– No wlasnie, rozmawia Pani… a ja nie cierpie, bo ciagle wcina sie w moje interesy, mam stare zatargi i nie trawie go…
– A ma Pan ochote go upokorzyc za wszystkie czasy ?
– Ciekawe, o co chodzi ?
– Artur chce wylizac moja cipke po seksie z naszym artysta, oblize swoje palce po zanurzeniu ich w jego spermie…
– O ja piernicze, wiedzialem, ze to zboczony staruch, ale gnój… a udaje swietoszka i moraliste…
– Moge dac Panu sie spuscic i to Panska sperme bedzie Artur lizac…
Wyraz jego twarzy byl bezcenny, nie dowierzal i trawil to chwile…

– Zrobi to Pani ?
– Zrobie, jesli uslysze dwa magiczne slowa…
– Jakie ?
– Podpiszemy kontrakt.
Spojrzal mi sie w oczy, potem jego wzrok zjechal na piersi… usmiechnal sie…
– Dla Pani wszystko, jesli to naprawde wyjdzie, to podpiszemy… nawet cyrograf…
– Dziekuje.
– Ma Pani ladny biust…
– Wiem.

Katem oka patrzylam, czy Artur nie widzi, ze rozmawiamy…. ale nie, pil drinka…
– Musze to zgrac z Arturem, aby wyszlo wiarygodnie i z mlodym, dam znac…
– Czekam.
– Tak z 15 minut…

Cholera, jestem zajebista, czuje sie jak ryba w wodzie, jak ja uwielbiam manipulowac ludzmi, grac na ich emocjach i oczywiscie robic na tym interesy. Oni ciagle sadza, ze rzadza swoim zyciem, a nawet swiatem, a tak naprawde, to graja w mojej sztuce.
Znowu jestem rezyserem i glówna aktorka, tak jak wtedy w supermarkecie, na dodatek sama pisze scenariusze, odlot…
A brodawki rosly z kazda chwila, teraz mam to gdzies… jestem królowa…
Oczywiscie los mi sprzyja i za to go kocham.

– Mariusz pozwolisz ?
– Tak moja Pani…
– Idzie tak zajebiscie, ze za 3 miesiace bedziemy bogaci jak cholera, ale musimy odwalic ostatni numer…
– Co takiego ?
– Musisz mnie ubezpieczac w toalecie, aby nikt nie wszedl…
– Co Pani zrobi !!!
– To co trzeba, dla ciebie, dla nas…
– A jesli ja nie chce… !!!
– Nie badz dzieckiem, to ja sie poswiecam, zreszta… ten ostatni raz nic nie znaczy… za 10 minut bedziemy udawac, ze idziemy na seks do lazienki, a ten stary, przy barze musi to widziec, nasz udawac, ze idziemy to zrobic…
– A zrobimy ?
– Nie z toba, z tamtym gosciem, to jeden z najwiekszych graczy na rynku… i ustawi nas na cacy.
– Nie chce…
– Przestan cyrkowac, jeszcze tego mi trzeba, nie spierdolisz mi tego, rozumiesz… ?
– Tak.

Gówniarz, ile ja musialam poswiecic… tylko ja wiem…
Pokrecilam sie po sali, zbieralam same pochwaly, ludzie deklarowali sie na 1000 szt, na 800, dobre i to, lacznie uzbiera sie…
Krecac sie tak… zobaczylam go… znowu stal za barem i rozmawial z barmanem i jakims gosciem…
Niby przypadkiem, ale znalazlam sie blisko…
– Pani Karolino, wszystko gra, cos trzeba wiecej.. ?
– Jest super Panie Robercie, jestem w szoku… jak jest pieknie…
– Wszystko dla Pani…
– Jest Pan bardzo mily, zreszta tak zaczelismy nasza znajomosc, od Panskiej kultury, wpuscil mnie Pan wtedy bez kolejki…
– Próbuje byc dobry dla ludzi, wszedzie jest tyle zawisci i falszu, ze trzeba sie odgradzac od tego…
– Jestem tego samego zdania…
– To mile, zycze dobrej zabawy i jeszcze lepszych interesów…
– Rozliczymy sie dosc szybko, dobrze idzie… na razie i dziekuje.
Ach, ten facet to jest gosc…

Przechodzac po sali kiwnelam lekko glowa w strone goscia…
Potem skrecilam do Artura. On pije, pewnie i tak by sie nie zlal, zreszta w tym wieku… dobrze to wymyslilam…
– Arturze, juz czas, ide po mlodego i zaraz wracam z jego sperma…
– Zaraz ?
– On zleje sie natychmiast, jak uslyszal, ze to dla ciebie, to chcial od razu mnie wziac…
– Znowu mi drgnal, to sie dawno nie zdarzylo, trzeci raz…
Jego oczy byly podniecone, a glowa czekala na ekstaze… zaraz mu ja dam…

Podeszlam do mlodego.
– Mariuszku, uklon sie Arturowi, siedzi przy barze… ten dziadek…
– Jemu dasz ?
– Spokojnie, usmiech poprosze…
– Dobra, teraz idziemy do toalety…
Wzielam go pod reke i krecac tylkiem poszlismy… Tam juz stal on…
– Do damskiej, a ty pilnuj, jak co, to mów, ze jest przerwa na czyszczenie, bo ktos zabrudzil…
Wzielam teraz jego za reke i wciagnelam do srodka…
– A jak ty masz na imie…
– Adam.
Rozgladnelismy sie, nikogo nie bylo…
– Jak chcesz mnie wziac…
– Szybko, bo jestem nakrecony na maksa, wiele mi nie trzeba…ta sytuacja jest tak dziwna, ze …
Stanelam na srodku, powoli zaczelam podciagac sukienke do góry, a nogi mam do nieba… stal jak zauroczony…
Dojechalam do cipki i pojechalam dalej…
– Nie masz majtek ?
– Prawie nigdy nie nosze i zawsze korzystam z okazji…
– Jestes…
– Kurwa jestem i to najlepsza ?
– Za kase ?
– Za kase to daja dziwki, ja daje dla przyjemnosci… pokaz co tam masz…
Wyciagnal normalnego, super, bo balam sie zbyt duzego…

– Piekny.
– Tak uwazasz…
Podeszlam i od razu wzielam do buzi… jeknal, bo oczywiscie zmiescil sie caly…
Gdy chcial dotknac mojej glowy wyprostowalam sie…
– Nie po wlosach, impreza trwa… lap za biodra i pakuj sie…
– Nie sciagniesz ?
– Daj go…
Odwrócilam sie, wypielam, chwycilam pod krokiem i nakierowalam na otwór z cipka… wszedl jak po masle…
– Juz jestem…zawolal
– Wiem, mam tak mokro, tez sie pod jaralam, mozesz miec problemy za zlaniem…
– Ja nigdy nie mam takich problemów, a z taka dupa to juz w ogóle…
Trzasnal mnie w tylek, chwycil za biodra i zaczal jazde… walil mnie mocno, szkoda, nie chcialam tak mocno… zlapal za piers…
– Wielkie…
– Chwyc pod sukienka…
– Nie nosisz stanika ?
– A po co, mialbys tylko problem… ja jestem zawsze cala dostepna…
– Ale z ciebie kurwa…
– Tak, jestem kurwa i wypierdol mnie, czekam na sperme…
– Jeszcze troche…
Postanowilam mu pomóc, zacisnelam miesnie Kegla jak najbardziej sie wyuczylam, jeszcze bardziej sie wygielam i zaczelam pracowac w jego strone…

– Ja pierdole, jaka suka z ciebie…
– Lej w te suke… oznacz ja, pokaz do kogo nalezy… jestem twoja… LAL… o kurcze… jak ja to lubie…. poprawial z trzy razy…
– Ale odlot… jestes…
– Wyjatkowa… wiem…
Gdy wyciagnal zatkalam cipke dlonia, odwrócilam sie i oczywiscie wylizalam mu…
– Nie trzeba…
– Ja zawsze sprzatam po sobie…
– Gdybym to nagral i puscil mojej zonie, to mialbym ucieche na sto lat…
– Gorzej z nia…
– Nie mów, szkoda slów…
– Nie bede przeciagac, ale musze isc do Artura, wyjdz i zeby cie nie zobaczyl…
– Nie ma sprawy… pójde do meskiej i wyjde za minute…

Wyciagnelam chusteczki i troszke sie wytarlam… poprawilam wlosy, puscilam sama sobie oczko w lustrze…
– Karolinko, jestes zajebista… powiedzialam na glos i wyszlam..
– Idziemy.
Znowu wzielam Mariusza za reke i weszlismy na sale. Artur patrzyl sie…
– Na srodku sali daj mi buzi i sie usmiechnij do starucha…
– Co jest grane ?
– Pózniej…
Dostalam buziaka i usmiechnieta podeszlam do niego. Usiadlam sie, ale przedtem wlozylam szybko chusteczke…
– A to po co ?
– Aby nie sciekalo na sukienke…
– Widac ci brodawki…
– Ja jak sie pierdole, to na maksa, zawsze jestem podniecona… a przy tobie teraz, w szczególnosci…
– Moge ?
– Oczywiscie… i rozszerzylam nogi…
Jego palce trafily od razu… wlozyl je na ostro…
– Spokojnie…
– Nie moge uwierzyc… grzebie w zerznietej cipce ze sperma…. ale goraco…
– Jestem tak samo podniecona jak ty, jeszcze nikt nie chcial tego ode mnie, jestes pierwszy…. zadowolony ?
– Uwielbiam cie, jestes…
– Wyjatkowa, slyszalam to juz…

Jego palce dotykaly scianek, warg, slizgaly sie, potem znowu wlozyl gleboko, prawie spadlam z krzesla…
– Przestan, bo juz nie wyrabiam… zaraz dostane orgazm…
– Naprawde, dostaniesz ?
– Jesli nie przestaniesz to cala sala sie o tym dowie, bo wtedy krzycze jak wariatka…
– Juz dobrze…
Wyciagnal… zaczal wachac… ogladac je… delektowal sie… i … wlozyl do buzi… zaczal je oblizywac.. Boze jaki zbok… jak na faceta…

– Artur, co ty tutaj robisz, wyrywasz najlepsza partie na imprezie ?

To Adam, wyczul moment i chcial zobaczyc swoje zwyciestwo… puscil mi oczko…. i zamówil drinka….

– No co ty, ja, taki stary to tylko moge porozmawiac…
– Ale bawisz sie dobrze ?
– Wysmienicie, fajna impreza…
– Zajebista, lece… Pani Karolino, zadzwonie…
Jego usmiech mówil wszystko, a czerwona twarz Artura tez.

Wyprostowalam sie, spojrzalam na sale, na wszystkich ludzi, którzy bawili sie za moja krwawice, jak pili, jedli i myslalam, czy bylo warto…?
Bylo, zostalam królowa balu, bez korony, ale bylam nia. Tylko ja o tym wiedzialam, tylko ja ogladalam ten spektakl, ale mi to wystarczy. JESTEM ZAJEBISTA.