Ben Esra telefonda seni bosaltmami ister misin?
Telefon Numaram: 00237 8000 92 32
Dziecko. 23
W obiad zadzwonilam jeszcze raz do Anki.
– Bede dzis po poludniu, mam taka ochote na lekcje z toba, ze nie dam rady czekac do jutra…
– Super.
Nagrzalam sie na jej dupsko, przypominaja mi sie moje poczatki… jak pieklo i bolalo, a potem jak przychodzila rozkosz… ona raczej tez ma charakter ulegly, wiec samo nakrecane sie na przyjemnosc wiele ulatwia..
Dzwonie, jest 17..
– Anka jade do ciebie, mam tylko godzine, juz pózno…
– Ja juz wyszlam z pracy, zaraz bede i czekam moje slonce…
– Oj ty mala dziwko…
Weszlam do jej mieszkania, pierwszy raz, fajnie urzadzone, kobieco…
– Sypialnia jest w glebi…zrobie tylko siku…
Rozebralam sie z plaszcza i butów… i polozylam sie na wielkim lózku… jak przyjemnie… relaks jest mi coraz bardziej potrzebny… a tyle jeszcze przede mna…
– Kochana… zobacz jaka jestem podniecona… brodawki zaraz eksploduja…
Weszla cala naga, ma takie dziewczece cialo…, takie piersi… cipeczka goluska… jest piekna, nie ma co gadac…
– Pocalujemy sie troszke Karolinko… ?
– Myslisz, ze kazdy bedzie mily… ?
– Takich mialam do tej pory…
– A ja nie, wlazili w tylek jak chcieli, tylko przygotowanie mnie ratowalo…
– Dobrze, to co mam robic…?
– Stan przy oknie, jakbys chciala popatrzec…
Chwycilam korek, wlozylam go do buzi, naslinilam mocno, podeszlam do niej. Dotknelam bioder… zadrzala… pocalowalam w szyje, reka z korkiem zaczelam bladzic w kierunku tyleczka, a d**ga jezdzilam po brzuchu, zahaczylam piers… byla cala nabrzmiala… przy jej, nie tak duzej wielkosci, jak moje, to staly jak u malolaty…
Koreczek znalazl juz swój otwór… poczulam jak sie spiela…
– Rozluznij sie, bo bedzie bolec… i pamietaj, on tego ci nie powie… bedzie chamem, bo bedzie chcial pokazac swoja wladze i zobaczyc twoja uleglosc…
– I co ?
– A ty musisz mu ja pokazac… niech robi co chce, ty wytrzymasz, bo jestes cala dla niego…
I wepchnelam korek w jej tylek… przytrzymujac ja za brzuch…
– O ja…
– Nie to… musisz powiedziec…
– Nie ?
– To musi byc… jak mi dobrze …
– Ale mnie boli…
– A co to go obchodzi, on chce cie zerznac w tylek, i tylko to sie liczy… wypnij sie…
Nachylila sie, oparla rece o pa****t… a ja szarpnelam firane na bok, tak ze stalismy teraz w oswietlonym oknie w bloku przy innych oknach….
– Karolina…
– Zamknij sie i oddaj sie chwili rozkoszy, liczy sie tylko jego kutas w twojej dupie… swiat nie istnieje, nawet jak beda sie patrzec tlumy, ty przezywasz swoja rozkosz, inaczej zawsze bedzie bolec… i nigdy nie dostaniesz orgazmu analnego.. zamknij oczy…
Zaczelam coraz szybciej korkiem ruszac, kilka razy wyciagnelam i wsadzalam bez ceregieli… poczulam jak sie rozluznia… tylek nie robil juz przeszkód…
– Rozszerz nogi, delikatnie napieraj na jego kutasa.
Teraz juz tylko wyobraznia ma dzialac…
Zaczela jeczec… walnelam ja w tylek… nie zareagowala… o .. dobrze… zaczyna odplywac… szybciej, szybciej… jeszcze raz walnelam…
– Dajesz suko, wypierdole twoja dupe za wszystkie czasy… zleje sie w tobie… bedzie ci cieklo po nogach… i bedziesz prosic o wiecej… na dalej… prosisz o wiecej ?
– Tak prosze, nie przerywaj… nie… prze…ry… waj….
Dostala, mala Anka dostala swój pierwszy analny orgazm…
– O kurwa… o… kurwa…. wyla…
Padla na kolana, korka nie wyciagnelam…
– Wstajesz suko…
Spojrzala sie na mnie zdziwiona… ale z trudem wstala…
– Polóz sie na lózku i rozszerz nogi…
Kleknelam przed nia i rozpoczelam analna torture podnieconej suki..
Ta zlapala sie za piersi, ugniatala je i szczypala, nawet wykrecala, a ja walilam jej dupsko korkiem… d**gi orgazm to tylko kwestia czasu… trzeci zreszta tez… jej wycie bylo slychac, na pewno, za wszystkimi scianami…
– No, to koniec lekcji, nie wstawaj, jak musze leciec…
Ona i tak nie reagowala, lezala jak zerznieta suka, korek nadal tkwil w tylku, nogi na bokach… gdy wychodzilam zobaczylam jak przewraca sie na bok.. ach… ten koreczek wygladal tak wspaniale…
Wieczorem dostalam sms…
– Kocham cie wariatko…
– Ja ciebie tez…
Na d**gi dzien musialam isc do banku zalatwic konto, bo nie mialam swojego, tylko karte meza. Pani przy biurku byla bardzo mila, poprosila mnie, jako ciezarna poza kolejnoscia. Nie bylo duzo ludzi, a mój brzuch co, jak co, ale juz byl widoczny jak cholera…
Gdy ta zalatwiala papiery zaczelam sie rozgladac… fotel byl wygodny i obracany…
Dwaj starsi panowie, siedzacy na krzeslach kolo okna, prowadzili przyciszonymi glosami dosc ozywiona dyskusje, czasami patrzac w moim kierunku. Z jeszcze wieksza uwaga zaczeli przygladac sie moim nogom, kiedy jeszcze bardziej rozstawilam je, o… tak dla jaj. Jak wiadomo, ja okazji nie przepuszczam.
Ich slowa sciszyly sie, a wzrok juz bezceremonialnie dotykal moich nóg. Usmiechnelam sie, oddali usmiech… a co tam… pogramy troszke w te gre. I tak, mam czas…
Plaszcz naciagnelam na nogi, ale sukienke przesunelam do góry… Przestali mówic… tylko pozerali mnie… Z zewnatrz nikt nic nie widzial, tylko oni, bo odwrócilam fotel dokladnie naprzeciwko nim.
Rozsunelam nogi jeszcze bardziej, szczególnie, ze nikt z personelu nie zwracal na mnie uwagi… dlonia dotknelam majtek… i jeszcze bardziej pociagnelam sukienke… widzieli wszystko co mieli zobaczyc…
Kazdy z nich zaczal przelykac sline… mieli tak z 60- 65 lat, ale bardzo eleganccy. Czyzby mloda suczka dzialala na ich maszyny… moze i nie, ale na wyobraznie na pewno…
Przyszla z papierami, zawsze ktos musi cos zepsuc…
– Prosze o ostatni podpis i od jutra konto dziala, tu sa logi do internetu, haslo przyjdzie smsem, potem Pani je zmieni sama, z mojej strony to wszystko…
– I ja dziekuje.
Gdy wstawalam oni równiez wstali, okienko bylo wolne… ale zanim wyszlam to uslyszalam…
– Da sie Pani zaprosic na kawe ?
Haczyk zlapal rybke, a nawet dwie…
– Z przyjemnoscia… poczekam…
– Nie, nie, my zalatwimy swoje sprawy pózniej…nam juz sie nie spieszy…
– To gdzie Panowie mnie zapraszaja ?
– Tu niedaleko jest dobry lokal, moze byc… ?
– Wspaniale.
– To my sie przedstawimy… Jurek i Pawel…
– Ja jestem Karolina..
– Piekne imie…
Po minucie doszlismy… oczywiscie przepuscili mnie przodem, od razu bila od nich kultura, szarmanccy, sami wzieli plaszcz i podali do szatni… on zreszta byli w garniturach… to sie wyczuwa.
Gdy usiedlismy zamówili dla siebie po kawie, a dla mnie sok jablkowy… wiadomo… i oczywiscie po serniczku.
– Zaintrygowala nas Pani w banku…
– Lubie prowokowac…
– Ale Pani stan raczej to wyklucza…
– Ciaza to nie choroba, chociaz ostatnio brzuch zaczyna mi przeszkadzac…
– Jest Pani tak odwazna i sie nie boi… ?
– W dzien, w banku, z ludzmi tak kulturalnymi jak Panowie, nie, nie boje sie… zreszta, do tej pory nie zawiodlam sie jeszcze na mezczyznach…
– To jest Pani szczesliwa…
– O tak, duzo rzeczy idzie po mojej mysli…
Zaczelam opowiadac o ksiazce, o wywiadzie, artykule, planach… okazalo sie, ze obaj prowadza kancelarie prawna i biuro ksiegowe, jedno z najlepszych w naszym miescie, obsluguja duzo wielkich firm… i co za tym idzie… pewnie ich kase…
– Pani Karolino, w Pani sytuacji powinna Pani otworzyc firme, bo za pieniedzmi idzie zawsze urzad skarbowy, a z Pani slów wynika, ze raczej to bedzie sukces… pomozemy Pani z wszystkim, ale trzeba sie zabezpieczyc…
– A ja lubie isc na zywiol… podnieca mnie to… dlaczego jeszcze mnie nie dotykacie ?
– Ale…
– I wy tego chcecie i ja… po co tracic czas…?
Przesiedli sie do mnie i od razu wsadzili rece pod sukienke…. dwie cieple dlonie na dwóch udach… rozkosz…
Rozluznilam sie…lekko wysunelam biodra do przodu… rano nie bylo zadnych ludzi w lokalu… idealnie…
Jeden mnie pocalowal, nie wiem czy Jurek, czy Pawel… co to za róznica… ladnie pachnieli… a ja znowu czulam sie tak atrakcyjna jak diabli…
Zlapali mnie za piersi…
– Ladnie nie… ? powiedzialam…
– Przecudowne, w ciazy zawsze sa najpiekniejsze…wiemy o tym…Panie nie wie, ale jestesmy koneserami pieknych kobiet…
– A zony ?
– Od kilku lat wdowcy z nas… ale nie zalujemy sobie…
– Staja wam jeszcze ?
– Powiedzmy, wiek robi swoje, ja mam prawie 70.. a on 68…
– Dalabym wam mniej…
– Dalabys nam Karolinko ?
– Dalabym z przyjemnoscia, ale malo czasu, duzo pracy, wielki brzuch, prawie bede rodzic… ale z przyjemnoscia obciagne wam… z polykiem…
– Ale gdzie ?
– Pójdziemy do toalety damskiej, tutaj nikogo nie ma… uwine sie z waszymi ptaszkami raz dwa…
– Kelner, placimy…
Rzucil stówke…
– A gdzie sa toalety ?
– Tam na prawo, w glebi…
– Dziekujemy…
Mi zaczelo do razu robic sie dobrze, uwielbiam takie szybkie sytuacje, niespodziewane, na pelnym spontanie… a i goscie bardzo mili…
Toaleta rzeczywiscie pusta, ladne kabiny, czysto…
Rozsiadlam sie w jednej kabinie, sukienka do góry ud, polyskujace rajstopy robily wrazenie, podszedl pierwszy… rozpielam rozporek, wyskoczyl, normalny, fajny do polykania, wiec polknelam w calosci…
– O cholera, Pawel, ona polyka w calosci…
A wiec bralam Jurka.
– Lubisz na ostro ? moje pytanie..
– A co ?
– Nie zaluj sobie, lubie jak facet mnie bierze, a nie ja jego…
Chwycil za wlosy tak jak powinien, nie za mocno, tak w sam raz.. a ja oddalam sie swojej rozkoszy… gleboko do gardla, potem po jajkach i znowu gardlo…jego dlonie kierowaly moja glowa prawie w takt moich mysli…idealnie…
Jeczal juz od dluzszego czasu… i sie… dojeczal… polykalam ile szlo… a poszlo prawie wszystko…
– To bylo piekne, Pani Karolino… szacunek…
– Nastepny prosze… czasu to my nie mamy za duzo…
Pawel juz mial kutasa na wierzchu i stal jeszcze mocniej niz koledze… byl ciut mniejszy, ale i ciut grubszy… musial sie biedaczek nakrecac slyszac jego jeki… i wyginania…
Wszedl mocno, juz bez slów i tez mocniej dociskal, a ze stal mocniej, to i bylo bardziej niewygodnie… ale… czy ja nie dam rady ? Ja… ?
Polozylam dlonie na jego tylku i sama dociskalam sie na kutasa… wiem… efekt jest piorunujacy… suczka nie tylko chetna, ale jeszcze pracowita…
Zaczal dochodzic, ale jakby chcial zwolnic i przedluzyc te cudowna dla niego chwile… ale ja jestem suka… wepchnelam do konca, najglebiej jak szlo i zaczelam lizac jajeczka.. poczul to… i to wyraznie… bo lal od razu… wprost do gardla… nie bylo duzo… damy rade…
Gdy juz mialam konczyc oblizywanie uslyszalam otwierajace sie drzwi…
– A co tu sie kurwa odpierdala… to nie burdel….
Wpadl kelner, ten co nas obslugiwal, pewnie bylo mu za dlugo, albo dodal dwa plus dwa…
– Przepraszamy, juz wychodzimy… powiedzieli panowie…
– Wypierdalac zboki i ty dziwko tez…
– Jak sie pan odzywa do kobiety ?
– To jest szmata, a nie kobieta… wynocha, bo zawolam policje….
– Jak Pan moze mnie tak obrazac… zapytalam…?
– Wypierdalaj… krzyczal…
Byl taki zdenerwowany, ze nawet nie odezwalam sie… ale lza poleciala mi…
– Gdybym byl mlodszy nauczylbym ciebie chamie kultury dla kobiet…
– Wynocha dziadki i to juz… i nie podskakuj, bo przypierdole…
Wyszlismy bez slowa…
– Bardzo przepraszamy cie Karolinko, z takim prostactwem rzadko sie spotykamy…
– Nic sie nie stalo, pewnie sam mial ochote, a moze mial zly dzien, najwazniejsze, ze zdazylismy, prawda ?
– O tak, o tak…
I wszyscy wybuchli smiechem…
– Nie mam sladów na twarzy ?
– Nie Karolinko… ale pozwalam sobie w nasze sytuacji tak do Pani mówic, po polknieciu spermy nie bedziemy sobie Panowac…
– Dobrze chlopaki…
– O jak fajnie, bardzo dziekujemy, ze nie zwazalas na nasz wiek i tak cudownie nam dogodzilas…
– Lubie, a okazje zal przepuscic…
– Zalatwimy wszystkie dokumenty, podaj nam telefon, zadzwonimy tylko po zlozenie podpisu i mozesz uwazac, ze nasza kancelaria i biuro reprezentuje ciebie we wszystkich sprawach, tu sa nasze wizytówki, i dzwon o kazdej porze dnia i nocy…
– Bardzo dziekuje, to byl, a wlasciwie, dobrze zaczal sie dzien…
– O tak…
– Pa chlopaki…
Super, poznaje coraz bardziej wplywowe osoby, redakcja nalezy prawie do mnie, w wydawnictwie mam chody, niech tylko ksiazka zacznie sie sprzedawac, to beda mi jesc z reki, i teraz ci, jak trzeba bedzie, to napisza mi najlepsze umowy handlowe.
Dzwoni telefon.
– Tak slucham…
– Pani Karolina… ?
– Tak.
– Dzwonie z przychodni, nie byla Pani na ostatniej wizycie kontrolnej, nie moglam sie dodzwonic do Pani, a przeciez rozwiazanie sie zbliza, pan doktor nalega na wizyte jeszcze w tym tygodniu…
O cholera, przegapilam, fakt…
– Ale ja czuje sie wysmienicie…
– Niech Pani nie bedzie dzieckiem, ciaza to i obowiazki..
– Przepraszam, a moze dzisiaj, mam teraz czas … ?
– Zaraz, zapytam sie pana doktora…
… o 14 moze byc…
Spojrzalam, jest 13…
– Super, bede.
Polecialam do domu, zostawilam papiery bankowe, wytlumaczylam Pani Joli sytuacje, umylam sie i przebralam bielizne, bo niestety byla troszke mokra i pachniala mna za bardzo… chociaz ja uwielbiam wachac swoje podniecenie… A podniecona bylam do teraz, bo niestety taka sytuacja bardzo mnie wziela, oni spuscili sie, a ja tylko sie grzalam, moze Pan doktorek spusci troche pary z mojej cipki…
Na 14 bylam juz w przychodni, i dwie po pod gabinetem.
Byl otwarty, czekal…
– Dzien dobry…
– A witam Pania zapominalska…
– Bardzo przepraszam….
– Tu chodzi o Pani zdrowie i dziecka… prosze sie polozyc, musimy zrobic kontrolne usg, za 6 tygodni Pani rodzi… odpoczywa Pani…?
– Nie do konca…
– Ale oszczedza sie Pani…?
– Nie do konca… lubie ruch, a Pan wie jaki…
Zawstydzil sie…
– Myslalem ze jest Pani na mnie zla i dlatego nie przychodzi… sprawdzilem nawet, czy nie byla Pani u innego lekarza…
– Panie doktorze, nasze spotkanie wspominam jak najlepiej… i nawet tesknie…
– Oj Pani Karolinko… najpierw badanie…
– Pan mi obiecuje, czy tyko zartuje… ?
– Pani Karolino…
– Juz dobrze…
Podciagnelam sukienke, nogi cale odkryte, juz mnie wzielo…
– Zamkne drzwi tak… dla kultury…
Zsunal rajstopy z brzucha…prawie do cipki…
– Ladny kolor i takie swiecace… zauwazyl…
– Sa na dodatek bardzo mile w dotyku…
– Na pewno… ale ja musze….
– Dobrze, dobrze…
Nasmarowal brzuch zelem i jezdzil ta glowica po calym…
– Lubie zele… szepnelam…
– Ja tez…
– Ale rzadko je uzywam, bo sama sie smaruje od wewnatrz…
– Jest Pani niemozliwa…
– No chyba, ze do analu…
– O Boze, Pani Karolino…
– I co tam Pan widzi…?
– Wszystko w porzadku, dziecko zdrowe, podac plec… ?
– Dziewczynka…
– Tak, a skad Pani wie…?
– A wiem… i wiem jeszcze, ze zaraz mnie Pan zerznie na tamtym fotelu, bo od rana jestem nagrzana, obciagnelam dwóm gosciom, a cipka nietknieta… i ten fotel jest fajny.. lubie byc unieruchomiona, moze mnie Pan tam zapiac… i wziac sila… ?
– Pani Karolino…
– Bierz mnie, bo zaraz eksploduje… nie bede krzyczec… tylko pojecze sobie…
Wstalam z lózka, spuscilam rajstopy z majtkami i wgramolilam sie na fotel ginekologiczny.
Zaczal mnie zapinac, dotknal nogi, pocalowal przez rajstope… szedl coraz wyzej… doszedl do golego uda, a potem do cipki…
– Alez ty pachniesz…
– Wiedzialam, ze zrobisz wszystko, aby mnie wziac…
– Ja tez na to liczylem…
– To zaczynaj, bo soki juz sciekaja mi po tylku…
Wyprostowal sie, rozpial spodnie, spadly mu do kostek, a ja zobaczylam piekna palke, o… ale mi dogodzi…
Wszedl powoli… moje unieruchomione nogi tak szalaly z moja wyobraznia. ze chcica krzyczala cala macica…
– Ale jestem napalona, wyryp mnie na ostro…
– Nie do konca, macica sie juz obniza powoli i moze to zaszkodzic dziecku… musze byc delikatny…
– O cholera… bo ja plyne…
– Nie powinna sie Pani az tak podniecac, moga nastapic samoczynne skurcze…
– Czyli nici z orgazmów ?
– Do porodu raczej tak…
– Do porodu jest az 6 tygodni ?
– Tylko 6… to tuz tuz…
– Cholera, to chociaz wsadz porzadnie…
Wszedl powoli do konca… i delikatnie zaczal sie ruszac…
– Tak powoli to mozna, ale nic drastycznego…
– Zrób to. juz nie moge…
Jego ruchy mimo wszystko byly przyjemne, na 10 % mojej checi, ale dobre i to…
– Moge sie zlac do srodka ?
– Tak. potem sie wytre…
Uderzenie spermy w sama macice, w tak naladowanej cipce bylo tak cholernie przyjemne…ze… och…
Jego zamkniete oczy i wyraz twarzy zdradzal równiez pelna przyjemnosc i zaspokojenie…
– Jest Pani cudowna…
– Wiem…
Pocalowal mnie, dlugo i namietnie… ja objelam jego glowe rekoma i czulam sie zajebiscie… ciepla sperma wyplywala z cipki na tyleczek… a my sie lizalismy…
– A anal jest dozwolony ?
– Moze od tylu i gdy sie Pani nachyli… wtedy bardziej bedzie czlonek szedl do góry… moze… ale po co ryzykowac…nie lepiej sie wstrzymac…
– Chlopie, kto wytrzyma 6 tygodni bez seksu, ja dostaje codzienne…
– Ach… jeknal…
Zaczal mnie wycierac, przy okazji calowal uda i raz delikatnie pocalowal lechtaczke…
– Kusi mnie Pan… szkoda, ze nie widzimy sie czesciej…
– A szkoda… westchnelam…
– Juz jest dobrze, pomóc sie Pani ubrac ?
– Nie trzeba, jestem aktywna…
– Pani Karolino, tu jest moja prywatna wizytówka, gdyby cos sie dzialo, prosze dzwonic, przyjade od razu, a i tak bede przyjmowac Pani poród, jestem równiez ginekologiem w szpitalu, bedzie miala Pani dobra opieke.
– Dziekuje Panu…
– To ja dziekuje.
Szesc tygodni bez seksu ?
I jeszcze takie male mizianie…tylko mnie podjaral…on sie spuscil, a ja ?
Szesc tygodni ?
Nie, to nie ja, szczególnie, ze jutro na 16 mam zboka i dwa tysiaczki na impreze. Moze naprawde zrobie to ostatni raz przed porodem, jakby cos mialo sie Olence stac, to nie wybaczylabym sobie..
Dzien do konca odpoczywalam, bawilam sie z Patryczkiem, Pania Jole zwolnilam do domu, bo jutro znowu ciezki dzien…
A tak naprawde, to ostatnie wszystkie dni mam ciezkie, to znaczy wielce przyjemne, ale i wymagajace. Swiat jakby zaczal szybciej sie krecic… mlody, ksiazki, wydawnictwo, gazeta, sesja, nastepny mlody, Anka, bank, teraz firma i ten cholerny kelner, tak sie zdenerwowalam… nie jestem zwykla dziwka, jestem wyrafinowana kurwa i nie takiemu szczylowi mnie oceniac, zapamietam go sobie…
W srode, w okolicy poludnia zaczelam sie denerwowac, a jak bedzie chcial mnie wypierdolic na ostro, mam przepraszac, ze jestem przed porodem i nie powinnam… nie da mi wtedy dwóch kola, moze nawet wygna… i najem sie gówna za darmo…
Pani Jola zauwazyla…
– Cos sie dzieje Pani Karolino ?
– A… nie… ale dzis mam jeszcze jedno wymuszone spotkanie… i bedzie ciezko…
– Bede czekac i sie Pania zaopiekuje…
– Jest Pani cudowna… ciesze sie, ze trafilam na tak wspaniala kobiete…i przyjaciólke…
– Prosze uwazac… dziecko jest najwazniejsze…
– Wiem.
Zajechalam na 16.
Otworzyl mi drzwi… usmiechal sie…
– Sprawy finansowe zalatwmy od razu, tu jest Pani koperta…i dwa tysiace.
– Ale jeszcze Pan nie wie… czy dam rade… ?
– Da Pani…
– A mój brzuch, nie bedzie przeszkadzal…?
– Wcale…
– Troszke sie boje…
– Nie pamieta Pani, obiecalem, ze nic sie nie stanie…
– To sie ciesze, uspokoil mnie Pan, bo lekarz ostatnio nakrzyczal na mnie, ze sie nie oszczedzam…
– A Pani co na to ?
– Ze ja tak to lubie…
Jego usmiech byl bezcenny i taki szczery …
– Bez obaw, dzis mam cos spokojnego… chce Pani do lazienki ?
– Nie trzeba…
Przeszlismy dalej do pokoju w glebi, bylo tam duze lózko i wszedzie lustra, spojrzalam sie na swoja twarz… niestety byla ciagle przestraszona…
– Prosze sie rozebrac… slowo klucz to samo ?
– Tak, dziecko..
Rozebralam sie, patrzyl sie ciekawie na brzuch…
– Nie ma Pan kobiety, która rodzila ?
– Niestety, jedyna to maja matka…
– To nie widzial jej Pan w ciazy… ?
– A widzialem, mam brata mlodszego o 15 lat, widzialem wszystko, bo rodzila w domu i ja przyjmowalem poród, nie zdazyla zadzwonic..
– I jak bylo ?
– W porzadku, ale to byla matka…
– Prosze kleknac… i rece do tylu…
Zwiazal je. potem wyciagnal raczke z paskami, chyba ze skóry i przylozyl do piersi…
– One nie sa w ciazy ?
– Nie… i ten mój glos byl slaby…
Zaczal powoli, delikatnie, ale szybko sie to skonczylo…tlukl je z kazdej strony coraz mocniej… zaczelo bolec… nie wiem, czy bylam juz znuzona, czy bardziej przestraszona, ale ból zaczelam czuc bardziej…
A on podszedl do tylu, podniósl moje rece nad glowe i zaczal bic piersi od tylu, nie zawsze trafial, dostawalam pod pache, pod piers, prawie na szyje… jeknelam…
– Boli ?
– Nie… chcialam syknac, ale nie…
Przyspieszyl, od tylu, potem od przodu walil jeszcze mocniej… spojrzalam sie na bok, w lustro, o dziwo nie bylo zadnych sladów… moze naprawde tylko moja psychika dzis szaleje…
Zapalil swiece, podszedl do mnie i zaczal dlonia dotykac piersi… byly tak obolale i tak wrazliwe, ze jego dotyk bolal… potem mnie pocalowal… ale tak namietnie… jakby mnie kochal… a ja przestalam czuc ból…
To bylo tak niespodziewane, cham, a zaraz kochanek…
Wzial swiece do reki podszedl… przechylil… a kropla spadla na piers… kurwa… jak boli…
Potem poleciala nastepna i nastepna… przestal i pocalowal…
Nie wiem, czy nienawidzic go, czy kochac..
Rozwiazal mi rece i wreczyl bicz…
– Uderz sie w piersi…
– Sama ?
– Tak.
Zrobilam to niesmialo, tylko musnelam… by po chwili zrobic to mocniej… juz nie czulam bólu… czulam cieplo… i cipke, która zaczela sie grzac…
On podszedl i spuszczal nastepne krople wosku… a ja rozbijalam je na piersiach swoim biczem… spojrzalam sie na ulamek sekundy w lustro… zobaczylam usmiech na twarzy… co ten facet robi ze mna… ?
– Dosc…
Znowu dostalam pocalunek… chcialam go objac… ale on szybko przestal…
– Usiadz sie na tym krzesle, ale tylem do przodu…
Chwycilam porecz, rozszerzylam nogi i wystawilam tylek w jego strone…
Uderzyl mnie w plecy… o cholera… znowu zabolalo… potem w biodra, te tak pieknie wypiete… teraz zalowalam… lecialy razy na plecy, szyje, nawet haczyl o uda… tyl mnie bolal, a cipka chciala otrzec sie o cos, ale porecze byly za daleko…
Podszedl do przodu i zaczal oblewac moje piersi woskiem, piersi jeszcze bylo znosne, ale jak lal na brodawki to byl krzyk ich i cipki… z bólu i z przyjemnosci.
– Usiadz sie teraz normalnie i rozszerz nogi. Oddaj bicz.
Krople wosku zaczely spadac na brzuch i uda…
– Rozszerz cipke…
I tak zaczal lac krople wosku, ze trafialy coraz blizej otwartej cipki. Zaczelam sie bac, bo bolalo, ale swiadomosc samej tej czynnosci dzialala cholernie podniecajaco…
I niestety trafil…w sam srodek cipki… ale zabolalo, bo i podniecona i goraca…
Zaczelam jeczec… on sie usmiechnal… wiedzial co robi…
Znowu chce mnie zlamac, jak poprzednio, jego niedoczekanie… wytrzymam.
Cholera, boli… jak diabli… ale o dziwo przerwal, cha, cha… wygralam…
– Kleknij na dywanie.
Gdy wstawalam katem oka spojrzalam na plecy… cale czerwone, ale znosnie… kleknelam, podszedl do mnie bokiem i zaczal glaskac wlosy… oraz coraz bardziej przyblizal sie swoim kroczem… zrozumialam.
Przytulilam sie, objelam jego biodra i ustami dotknelam jego czlonka… stal… rozpielam spodnie i od razu wsadzilam go najglebiej jak moglam…
Rekoma opieralam sie o swoje uda, a szybkosc wkladania on regulowal, bez udzialu moich dloni…
Byl taki ladny, czysty, pachnacy, patrzylam sie w jego oczy wzrokiem pelnym oddania, jak prawdziwa suczka swego Pana. Usmiechal sie, glaskal wlosy, wyciagnal i znowu tak pieknie pocalowal.
Znowu dal go objac ustami… jak ja lubie obciagac, bez nachalnosci, z czuloscia, ale w glebi glowy z uczuciem oddania… tyle, ze on zaczal znowu bic mnie rzemieniami po tylku. Ja mu obciagalam , a on bil cala dupe… wiedzialam. ze nie moge przestac…
Kazde uderzenie, gdy trafialo na wlozenie glebokie nasuwalo uczucie zamkniecia buzi, ale nie moglam go ugryzc… to byla lekcja opanowania… i wtedy znowu mnie zaczelo brac…
Niby mnie bije, zadaje ból, a tak naprawde to mnie uczy byc jeszcze lepsza kobieta, lepsza suczka i bardziej opanowana kurwa… mistrzynia obciagania…
Nie czulam juz tych uderzen, widzialam tylko piekna obsliniona palke przed oczami i moja rozkosz w dogadzaniu mu.
– Przesun sie do fotela, nie podnos sie, oprzej tylko glowe, powiedzial i zaczal zdejmowac spodnie ze slipami.
Podniósl noge na fotel i zaczal dociskac swoja pala moja glowe w siedzenie. Mialam wolne rece, wiec powedrowaly do cipki, zaczelam sie dotykac…
– Nie dotykaj sie…
Ok, kutas wchodzil coraz glebiej, on coraz mocniej naciskal, prawie sie krztusilam i mialam wrazenie, ze o to mu chodzi…
Cipka zaczela zyc swoim zyciem, musialam obcierac noge o noge… tak szlo mi do glowy… I roslo… och… jakbym sie dotknela…
Wyciagnal i dal do lizania jajka… mial je takie ladne, wygolone, czyste… Jezu nie wytrzymam… cale krocze mnie pali, jak mam sobie dogodzic…?
Zaczal sie przesuwac… zrozumialam, daje my tylek do lizania, ale nie jest pewien, czy to zrobie…
On nie wie, ze jestem mistrzynia w zajmowaniu sie tylkiem, nie raz pomagalo mi to w zadowalaniu facetów… tylko, ze zadowalanie ich, powoduje krzyk cipki… i jest to prawda. Juz nie wytrzymywalam, samo obcieranie nie daje za duzo…
Dossalam sie do niego, jezyczek poszedl do roboty, a robil to wysmienicie. Zaczal pojekiwac, znamy… znamy… i tu wykorzystalam sytuacje, bo byl przodem do mnie i zaczelam grzebac…
Tez musze cos z tego miec…. ale on byl cwanszy… przekrecil sie i teraz patrzyl sie na moje cialo… walil sobie, czulam po ruchu jajek. Musialam przestac sie dotykac, a niech mu bedzie. Oddalam sie calkowicie lizaniu tylka. Jak gosc jest czysty, to jest tylko przyjemnoscia… i dla niego i dla mnie.
– Wstan, czas na zmiane.
Wzial ze stolika jakies metale, okazaly sie sciskami na brodawki, prymitywne, ze srubka. Zaczal zakladac je, a moja brodawki jak wiadomo, teraz to prawie mi urywalo… Scisnal dosc mocno, poczulam ból, bo byly nabrzmiale od krwi i podniecenia. Potem zalozyl lancuszek miedzy nimi, a w reke wzial cos smiesznego. Male kólko z raczka, takie obracane, jakby do ciasta Dotknal nim piers.
Cholera, to sa prawie szpilki, takie ostre. I zaczal jezdzic na wszystkie strony. Skóra byla obolala od rzemieni, od wosku, brodawki scisniete i teraz to… delikatnie, ale bolalo…
Skóra byla taka uwrazliwiona, ze czulam kazde ostrze…
Po 2- 3 minutach zjechal po brzuchu do cipki… Teraz to juz bylo za mocne. Moja brzoskwinka chciala pieszczot, lizania, albo pieprzenia, a to… gówienko bylo.. dziwne…
Bolalo, ale zaraz czulam cieplo… kleknal i obrysowywal wszystkie miejsca, az do odbytu… cholera… jakie to… dziwne… to dobre slowo…
– Rozszerz nogi.
Oczywiscie, aby mógl dojsc do kazdego miejsca… i zaczelo sie cos dziwnego… poczulam mniej ostrosci, a wiecej przyjemnosci… W brzuchu zaczelo buzowac… nigdy nikt mi tak nie robil. Nie wiem, czy to z nowosci, czy tak to dziala wlasnie… ale zaczelam sie podniecac w dosc szybkim tempie…
Te zaciski tez dzialaly w specyficzny sposób… az zachcialam mocniej… chwycilam lancuszek i sama zaczelam go ciagnac. To bylo to… lekki ból, ale coraz wiecej przyjemnosci… Tak, jestem suka, która to uwielbia…
Spojrzalam sie w lustro i zobaczylam kobiete w ekstazie… szarpalam lancuszek coraz mocniej, az piersi sie podnosily, a ze swój ciezar maja to czulam to podwójnie.
On kleczal przy mojej cipce, obejmowal tyleczek reka i teraz haczyl o uda od wewnetrznej… Wypielam je do przodu, aby wiedzial, ze podoba mi sie…
– Przyjemnie ?
– Cos nowego. tak, coraz bardziej… powiedzialam… by zaraz sie zorientowac, ze glos mi drzal…
On palcem dotknal lechtaczke, zaczal ja draznic, a kólkiem jezdzil po wzgórku… podniecenie szlo nawet wbrew mojej woli… ten lancuszek to juz tak szarpalam, ze piersi zaczely mnie bolec… zaczelam wchodzic w ekstaze… w momencie, gdy wlozyl palce w cipke…
– Dobrze mi…
Wstal, pocalowal mnie znowu tak ladnie i przejal z mojej dloni lancuszek. Teraz on zaczal go szarpac, sciagac, raz w lewo, raz w prawo… cycki skakaly, bolaly, ale to juz zaczynalo byc poza mna…
– Kleknij…
Od razu dossalam sie do penisa, a on znowu zaczal bic rzemieniami. Mocniej, po calych placach, po calym tylku… jego podniecenie przekladalo sie na sile jego uderzen.
A ja polykalam ile moglam, to jest w tej chwili mój swiat i moja rozkosz…
Przestalam czuc jakiekolwiek razy, skupilam sie na obciaganiu i dawaniu mu przyjemnosci, a stawal sie twardszy coraz bardziej.
Niestety po czasie poczulam, ze bije jeszcze mocniej, jakby wpadl w trans, zaczelo bolec…
Przestal, cholera, wie kiedy…
Podniósl mnie, znowu pocalowal i skierowal na lózko. Nie przestawal calowac, kleknal nade mna, ja rekoma mietolilam mu kutasa…
Zaczal rozpinac koszule, przekrecil sie na mój tyl i wszedl we mnie…
– Bedziesz delikatny ?
– Tak.
– A moze bardziej wejdziesz w tylek…
– Jak chcesz…
Wchodzil powoli, dotykal mojej twarzy, wlosów, piersi, potem zjechal reka na brzuch… na cipke… posuwal mnie, a ja odplywalam…
Mimo wszystko podobalo mi sie, teraz jest naprawde przyjemnie…
Ale on wzial pejcz i zaczal bic mnie po piersiach…. posuwal i bil…
– Wez rece do góry…
Tak, a piersi na widoku…
Kazda brodawka scisnieta teraz dostawala dodatkowo… odplywalam, ale czulam… szczególnie, ze zaczal przyspieszac. Zarówno wkladanie jak i bicie, dochodzil, glos mu sie zmienil, zaczal sapac, potem jeczec… i niestety przestal kontrolowac uderzenia. Dostawalam wszedzie, nawet po brzuchu… a i w twarz raz oberwalam…
Sciagnelo mnie to z powrotem na ziemie, a moze i dobrze, orgazm nie jest mi dzis potrzebny…
Wyciagnal i zaczal zlewac sie na cipke… przestal bic…
Sapal i jeczal, jakby naprawde bylo mu dobrze…
Przekrecilam sie, pochylilam i zaczelam mu wylizywac… jego oddech zdradzal wielka przyjemnosc… znam to uczucie…
Nie przestawalam, chociaz zaczal mu malec… lubie zajac sie mezczyzna po wszystkim, niech wie, ze ta suczka uwielbia dogadzac…
Ale w glebi glowy siedzialo zadowolenie, on mnie bil, on mnie lamal, a teraz lezy i jeczy, a ja mu robie dobrze. I kto wygral ?
Jestem mistrzynia, jest jeden do jednego.
– Zadowolony ?
– Tak i to bardzo… sprawdzilas sie, lepiej niz poprzednio, moze bylem za delikatny ze wzgledu na brzuch, ale jestem z ciebie suczko zadowolony. Chetnie oczekiwalbym trzeciego spotkania, ale juz po porodzie, tyle, ze wersji hardkore.
W glowie poszly dwie mysli… pewnie, ze tak, ale d**ga, która przewazyla… chlopie, mam co chcialam, na razie i czesc.
– Nie wykluczam, ale polece, jestem troche zmeczona…
– Oczywiscie, pomoge ci sie ubrac…
To mam zalatwione, mam juz 3 kola…powinno wystarczyc na knajpe, czas zaczynac i kuc zelazo póki gorace.