Ben Esra telefonda seni bosaltmami ister misin?
Telefon Numaram: 00237 8000 92 32
Dziecko. 1
Wiem, ze nie jestem idealny, lysiejacy, z brzuszkiem, nie cwicze, bo w mlodosci bardzo mocno chorowalem, w mojej rodzinie przypetala sie gruzlica i prawie rok bylem w szpitalu, potem oczywiscie swinka i cala reszta, wlacznie z ciezkim zapaleniem nerek. Znam swoje mankamenty i juz dawno postanowilem, ze kobieta, która pokocha mnie, bedzie traktowana jak ksiezniczka.
Moja Karolinka byla zawsze cudna, moze nie idealnej urody, ale szalalem, gdy zaczelismy sie przyjaznic jeszcze w szkole. Bylem oczywiscie prymusem, bo przeciez gdzies trzeba sie postarac, i pomagalem jej na kazdym sprawdzianie. Potem myslalem, ze przyjela moje oswiadczyny, bo spodobala sie jej moja inteligencja i powiem szczerze, uwierzylem w te historie . Zawsze kupowalem jej kwiaty, kazda nasza rocznica to bylo wielkie swieto, ponadto prezenty – ile by tylko chciala. Zostalem chemikiem i po wprowadzeniu w firmie, w której pracowalem, kilku moich patentów zostalem wiceprezesem z odpowiednia pensja. Dalej bylem, jakby to powiedziec, sierota, ale dobrze mi sie z tym zylo, spokojnie, dostatnie, szczesliwie. Dorobilismy sie dwójki dzieci w wieku 6 miesiecy i 1,5 roku, Aleksandry i Patryka, domu, dwóch samochodów i… telefonu…wlasnie…
Karolinka dalej pracowala, ale tak dla przyjemnosci…
***
Zawsze mnie fascynowal, juz w szkole, gdy pomagal mi sciagac, kochalam go. Byl taki madry, oczytany, nie jak inni, dresy, pilkarze. Gdy chorowal to pisal listy codziennie. Kazdy byl inny, z inna historyjka, opowiadaniem, praktycznie to mnie pocieszal, a przeciez, on lezal w szpitalu. Gdy poprosil mnie o reke, nie wahalam sie ani chwili. To prawda, ciezko pracowalismy, ale to jego umysl dal nam dobrobyt. Jego koledzy nadal kopia pilke, tylko, ze ciagle na tym samym szkolnym boisku, teraz juz z wlasnymi dziecmi…
No wlasnie, prawie po dwóch latach kolezanka uswiadomila mi, ze z mojego chlopa to dzieci nie da. Podobno juz swinka jest ciezka dla chlopców, a co dopiero gruzlica. Tak nam cudownie szlo, dom, samochód, wczasy…
***
Pomyslalem, ze to nic takiego, telefon od kolezanki, kolegi z pracy, pewnie zaraz mi powie…
Nie powiedziala.
Ani w sobote, ani w niedziele, ani w poniedzialek…
We wtorek bolalo mnie serce, ale cudowne uczucie milosci do mojej zony nie pozwolilo mi sie jej zapytac…
***
Wiele o tym myslalam, rozwazalam rózne opcje. Najpierw poszlam do lekarza, a on uspokoil mnie slowami, ze jestem calkowicie plodna i nie mam zadnych przeszkód i aby rozwiazac sytuacje, to ma maz przyjsc na badania. Wiedzialam juz co to znaczy. On jest bezplodny przez te choróbska z mlodosci. Poczekalam jeszcze pól roku i nic. Kochalismy mnie dokladnie wtedy, kiedy czulam ból w podbrzuszu, bo srodek zawsze czulam. Potem to robil to nawet tydzien przed, i tydzien po. I nic. Pomyslalam, ze wezmiemy malucha z domu dziecka, ale gdy dowiedzialam sie, ze same procedury trwaja nawet 5-6 lat, to mi sie odechcialo. Chcialam byc w ciazy teraz, jak najszybciej, kiedy jestem mloda i chetna. Kladlam sie z ta mysla spac i rana sie z nia budzilam. Obled.
Gdy przyszedl do pracy to wiedzialam co to znaczy. Cudowny, wysoki, przystojny, czarne wlosy, czarne oczy. Wtedy nie myslalam, ze za cholere nie jest podobny do meza, szkoda, moja cipka mówila za mnie. Przez nastepny miesiac cierpialam, czekalam, blagalam w myslach. Wieczorami, gdy sie modlilismy i dziekowalismy Bogu za dobre zycie, ja modlilam sie, aby mnie wzial, wariactwo. On wiedzial, ze kiwnie palcem, a pójde za nim na koniec swiata.
Oczywiscie takie sprawialam wrazenie, bo moje jedyne pragnienie to dziecko z tym facetem, a potem wychowywanie go z moim mezem. Odeszlabym z pracy i nikt nigdy, niczego by sie nie dowiedzial . Gdy poprosil mnie o podwiezienie po pracy – fruwalam. Nareszcie zaczyna krazyc wokól swojej zwierzyny. Smieszne, bylam jak ta lania do odstrzalu, ale to ja pociagalam za sznurki. Mezczyzni sa dosc prosci w obsludze. Pod koniec dnia poszlam do lazienki i sciagnelam majtki. Zalozylam równiez ponczochy, które profilaktycznie nosilam w torebce, podciagnelam spódnice do góry, wymalowalam usta na czerwono i prysnelam perfumami.
Razem wyszlismy z biura, razem w windzie, on otworzyl mi drzwi, a potem sam wsiadl. Dzentelmen, super, zdazylam jeszcze troszke podciagnac spódnice, tak, ze koncówka ponczoch wystawala i ruszylismy. Rozmowa o niczym, praca, jego zainteresowania meczami, nuda, ale jego glos swidrowal mi w glowie i kolo macicy. Czulam, ze wilgotnieje, motylki w brzuchu prawie nie pozwolily mi prowadzic. Wydawal sie bardzo meski, a zarazem taki lekki Wloch z domieszka Hiszpana. Idealny kandydat na dawce. Dziecko bedzie i ladne i …
Juz nie moglam, myslalam o wszystkim tylko nie o prowadzeniu. Nogi mi drzaly, czulam kazdy powiew wiatru, lato i poce sie na potege.. Obrazy za szyba mijaly jak kadr w filmie, gdyby nie mówil gdzie skrecic, to nie wiem…
Straszne uczucie, a na dodatek powoli dochodzila do mnie jeszcze jedna mysl. Jade z obcym facetem i jestem gotowa zdradzic mojego meza. Tego cudownego faceta, który jest dla mnie wszystkim, moja miloscia i przyszloscia. Chce miec z nim dziecko, a zrobi je ktos…
Nikt sie nie dowie, a ja zachowam te tajemnice do grobu.
Czy czuje drzenie mojego glosu, czy widzi spocone rece ?
Jego dom stal na koncu ulicy. Moze to bedzie dzis. Nie bylam pewna plodnosci, ale od czegos trzeba zaczac.
Gdy dojechalismy czekalam tylko na jego slowo – chcesz wejsc ? Ale uslyszalam cos zupelnie innego, szokujacego, co wybilo mnie z moich mysli.
– Obciagnij mi suko !
– Co ?
– Slyszalas, masz mi obciagnac, przeciez twoja cipa az krzyczy, a ja mam dobry sluch, chyba ze sie myle…
Zaczelam sie zastanawiac co zrobic, wyzwac go, odjechac, stracic swoja szanse…nie…na dodatek wyciagnal swoja pale, a mnie az skrecilo, mój maz…eee…
Nachylilam sie, wzielam do buzi, a cham docisnal moja glowe az do jaj. Lubie brac calego, mojemu mezowi zawsze biore, ale ten mial pale dwa razy wieksza. To byl szok, nie wiedzialam, ze mozna miec takiego wielkiego penisa. Oczywiscie zaczelam sie dlawic, a on próbowal dociskac dalej. Wyrwalam glowe, a on zaczal sie smiac.
– Co, pierwszy raz widzisz taka pale ?
– Tak, wydukalam.
– To bierz sie za obciaganie, bo jesli nie, to adios mala.
Wlozylam w te czynnosc cala moja inwencje, gdy poczulam, ze dochodzi przeleciala mi przez glowe genialna mysl. Przyjme jego sperme cala do buzi.
– Dobra dziewczynka, tak, jak dobrze, fajna jestes, nie trzeba cie wiele uczyc…
– Ok, wystarczy, do nastepnego…
Zapial spodnie i wyszedl. Nawet nie odwrócil sie, nie spojrzal na kobiete, która obciagala mu do konca, a myslalam, ze …
Wyplulam sperme na reke, podnioslam noge na deske rozdzielcza i zaczelam sobie ja wcierac do srodka. Jakie to upokarzajace, gdyby mój maz to wiedzial…ale musze. Posiedzialam jeszcze z pól godziny, niech splynie do macicy, moze sie uda. Boze pomóz…
Wieczorem przy modlitwie, kazdy z nas mial te sama prosbe, o dziecko…
Nie udalo sie, dostalam okres zgodnie z zegarkiem, cholera.
Trudno, trzeba bedzie bardziej dopasowac termin. Moze w koncu wezmie mnie, marze o tym w kazdej chwili dnia. W pracy coraz trudniej mi bylo sie skupic. Gdy przychodzil widzial moje rece, slyszal glos. Zaczelam podejrzewac, ze specjalnie mnie drazni. Dran, lubi gdy kobieta cierpi…
Jedziemy winda…
– Dlaczego to robisz ?
– Bo ci zalezy.
– Nieprawda.
– A wlasnie, ze tak, ja to widze, wszyscy to widza, uwazaj, bo zaczna sie smiac.
– To zerznij mnie do cholery, chodz do toalety, prosze, nie moge juz wytrzymac…
I byla to prawda, kazda minuta dnia i nocy to mysl o dziecku, kazde jego spojrzenie to podniecenie, moja cipka chodzila jak dobrze naoliwiona maszyna, zawsze gotowa…
– Prosze, spuscilam glowe i … rozplakalam sie…
– Dzis po pracy.
Powiedzial to szorstkim glosem, moze nawet z pogarda, bo litosci, ani podniecenia tam nie bylo.
Jestem dnem, musze prosic o seks obcego faceta, aby dostac szanse na dziecko, mam zrezygnowac ? Mam ? NIGDY.
Znowu troche brakuje do srodka. Dwa, moze trzy dni, co zrobic ?
Jak mu powiem, ze moze jutro wyjde na idiotke, a na dodatek strace szanse…
Jezu, co robic…?
Na dodatek jeszcze raz musze oszukac meza, ze zostaje w pracy, ja tego nie wytrzymam…
Szaleje…
– Jak mnie wezmiesz ?
– Zobaczysz.
– Zrobisz mi dobrze ?
– Zobaczysz.
– Nie musisz, tylko mnie dobrze wypierdol i zlej sie, mozesz do srodka…
– To masz jak w banku, skrec tutaj.
– Chcesz w samochodzie ?
– Lubie szybko i niespodziewanie.
Parkuje w zaulku lasku, nie widze nikogo, dobrze, niech juz to zrobi…
– Chodz do tylu, polóz sie na brzuchu, nie patrz sie…
Wez, tylko wez i sie zlej, prosze, prosze… glos krzyczal w mojej glowie. Jaka ze mnie szmata, zwykla dziwka, niech tak mysli, ja wiem swoje. W tej chwili spelniaja sie moje marzenia.
Czuje jak smaruje mi czyms odbyt.
– Co robisz, krzycze… ?
– Zamknij sie kurwo.
Boze jaki ból, wsadza mi swego potwora do dupy, dlaczego, przeciez ja chce spermy w cipce…
– Dlaczego to robisz ? Wez mnie normalnie…prosze.
– Z puszczalskimi robie co chce, a dzis mam ochote na twoja dupe, zamknij sie…
Placze, tylko to mi zostalo, nastepna szansa zmarnowana, nie czuje juz bólu, juz nic nie czuje, nawet nie interesuje mnie co robi…
***
Dzis znowu byl telefon. Prawie w nocy, spalem, ale teraz jestem na to wyczulony, zreszta maluchy sa przeziebione, wiec wstajemy na zmiane. Patryk dosc mocno goraczkuje, Olenka na szczescie ma tylko katar.
Mówila bardzo sciszonym glosem, nic nie slyszalem, a wiec jednak… Nie powiedziala nic, ale w nocy obudzil mnie placz i to nie byly dzieci.
To ona. Ma wyrzuty sumienia ?
Teraz, po fakcie ?
Jak mam dalej spac, jak dalej zyc ?
Co moja zona zrobila, z kim sie zadala, a moze ma jakies problemy ?
Zapytalem ja rano, powiedziala, ze cos tam w pracy, nic takiego…
Praca i placz, dziwne, ale kobiety sa przeciez takie wrazliwe, delikatne, moze naprawde ?
***
Minal miesiac, prawie go nie zauwazam, brutal i cham, widzialam ja podrywa sekretarke, jaka jestem teraz wsciekla… i zalamana.
Przyszedl sms. Od niego.
– Dzis –
Mam prawie srodek, Boze dziekuje.
Jedziemy razem, bez slów…
Cala drze, dzis zajde w ciaze, Jeszcze raz – Boze dziekuje.
Obled. Dziekuje Bogu za szanse zdrady, za podlosc i cierpienie jesli sie wyda…
Nie, nie, nie !!!
Dziekuje za mozliwosc dania zycia malutkiej istocie, która da szczescie calej naszej rodzinie.
Tylko jej nam brakuje, tylko tej iskierki, cudownej duszyczki, szkraba, milosci…
– Rozbierz sie…
Zwykle czynnosci wykonuje jak robot, choc moja dusza krzyczy…
– Masz ladne cialo…
Zdjelam stanik, podkrecilam brodawki, cale cialo drzy…
– Fajne piersi…
Podciagam ponczochy, majtki jednym ruchem rzucam w kat, niech tylko nie zauwazy podniecenia…
– Napalona jestes…
Podchodze, rozpinam spodnie, sciagam slipy, lezy, juz niedlugo…
– Wez go..
Dzis go lubie, jest fajny, duzy, przyjemny, pachnie. Moja glowa wykonuje znajome ruchy, jeczy, dobrze mu, wkladam w to serce, dusze, przyszlosc…
Rzucam go na lózko…
– Nie moge juz…
Rozchylam platki mej cipki, nie musze slinic, jestem do granic nagrzana…
Jestem teraz swinia, bo zdradzam i jest mi dobrze, wkladam…
On lapie mnie za piersi, dotyka bioder, cos mówi…
Jestem w inny swiecie, widze przyszlosc, widze szpital, dom, malutka córeczke, nasz ogród, mego meza z Aleksandra w piaskownicy…
Zaczynam go calowac, jak mi dobrze, nadziewam sie w absolutnym akcie przyjemnosci, w tej chwili kocham tego faceta, jego cialo, jego przyrodzenie, które dochodzi do samej macicy… leje…
– Tak, tak, mocniej, dawaj wszystko…
Skacze jak oszalala, niech wystrzeli do ostatniej kropli.
Koniec.
Padam, poleze troszke, niech nic sie nie zmarnuje.
***
Znów byl telefon, zaraz jak przyszla z pracy. Nie odebrala. Udawala, ze moze nie uslyszalem, ale ja teraz pilnuje. Jaki jestem podly, tak ja kocham, wybaczylbym jej wszystko, a mimo wszystko pilnuje.
Boli.
Mamy tak cudowne zycie, czego jej brakuje ?
Po obiedzie idzie z dziecmi na plac zabaw, ja nie moge, musze popracowac, ale mam pomysl.
Na d**gi dzien wzialem wolne i zaczalem bawic sie w detektywa. Niestety nic nie zauwazylem, nigdzie nie poszla, z nikim sie nie spotkala. Moze jestem przewrazliwiony, pewnie to nic takiego. Jestem sierota, jest mi z tym dobrze, po co grzebac w smieciach… A moze nie chcialem zobaczyc prawdy, ani nawet mysli, która moglaby sie w nia uksztaltowac. Mój umysl mi samemu dogadzal, po co obce slowa, obrazy…
Nawet chcialem ja przeprosic, ale darowalem… a moze…
><><>< Wiem, ze jestem skurwysynem, ale tak mi jest dobrze. Laski leca na mnie jak do miodu, co skrzetnie wykorzystuje. Mam urode latynoska, czarne wlosy, jestem dobrze zbudowany, opalony i oczywiscie dobre wyposazenie. Te 38 lat wciaz jest wspaniale, caly czas singiel, bez zobowiazan i jak do tej pory kazda byla zadowolona, a ostatnio najbardziej zona szefa. Cholera, to byla fajna robota, dobra kasa i malo pracy. Ale jak nie zadowolic zony szefa jak zjada cie na sniadanie, obiad i kolacje, nawet przy mezu. Ostatnim razem obciagala mi w biurze, sciagnela stringi , wypiela swój tyleczek i gdy zaczalem wkladac to wpadl z kontrahentami. Jaki obciach. Wyrzucil mnie na pysk, ja w pysk, a kupcy uciekli. Nie bylo jak, tylko szukac nowej roboty. Nie raz juz to przerabialem, czasami nawet uciekalem oknem, ale co tam. Taki specjalista jak, jak zawsze znajdzie prace. Gdy nowy szef przedstawial mnie reszcie, wylapalem od razu dwa spojrzenia na romans, a jedno na dziki seks. Ale najbardziej zaintrygowala mnie ta szara myszka, zastepca ksiegowego. Jej wzrok byl taki smutny i jednoczesnie pelen ufnosci. Nie mialem do czynienia w swym zyciu z tak intrygujacym spojrzeniem. Za kazdym razem patrzyla na mnie jak... no wlasnie. W filmach kobiety patrza tak na swych bohaterów, ma facetów, którzy ratuja je od smierci. Ale tu... dziwne. Cholera, oczywiscie mezatka, trudno, zaczalem bawic sie reszta. Ale dzien za dniem przykuwala ma uwage coraz bardziej. Gdy lezalem z Basia informatyczka palnalem niby niechcacy.. - Ta ksiegowa cos niewydarzona, co ? - Co ty, baba chce dziecka, a jej chlop nie moze, nosi ja, a co podoba ci sie ? - Alez, malenka, ty jestes najslodsza. Wiec tu jest pies pogrzebany. Wszystkie jej spojrzenia nabraly sensu, to jest najgorsze pragnienie niespelnionej kobiety. Bedzie moja, tylko kiwne palcem. Ale oczywiscie nie zaciagnie mnie na bachora, nie ze mna takie numery. Pobawie sie i bede patrzec jak skomli, za stary ze mnie wyga, niedzwiedzia na sztuczny miód ? Minal miesiac, dzis pozwole jej rozpoczac lowy... Zapytala sie pokornie, czy moze mnie odwiezc do domu. Oczywiscie. Jak jej glos drzal, ledwo prowadzila, spocone dlonie i czolo, cholera musi jej zalezec. Oj bedziesz dziecinko tanczyc, nawet nie wiesz jak ? Kazalem zatrzymac jej samochód obok domu, jest tu cicho, akurat na lodzika. Gdy kazalem jej obciagnac to myslalem, ze mnie zabije, ale spokorniala i zrobila to perfekcyjnie. Wciagnela sperme jak odkurzacz, nawet sie nie odwrócilem, gdy szedlem do domu. Niech wie, kto tu rzadzi. Przez dwa tygodnie nie patrzyla sie nawet, ale gdy jechalismy winda to myslalem, ze zgwalci mnie tu i teraz. Wysmialem jej prosbe o zerzniecie, cale biuro widzi jak na mnie leci, szmata, czy dziecko jest tego warte ? W koncu zgodzilem sie na popoludnie, plakala proszac mnie o sex, chyba zaczynam mieknac, ale cos ta kobieta w sobie ma. Jest dumna i wyniosla, elegancka babka, lubie takie najbardziej, znajace swoja wartosc, taka Dama, ale jej obsesyjne pragnienie dziecka wkurza mnie. Chce mnie zlapac, a ja przeciez jeszcze nie chce bawic sie w tatusia, chociaz z nia...moze...? Wzialem ja w dupe, wiedzialem, ze znienawidzi mnie po tym, ale taki mialem wlasnie plan. Caly czas plakala, ale szmaty tak biore. Niech sie wreszcie odczepi, ja nie bede dawca spermy. *** Jestem w ciazy, cudownie, blogosc tego uczucia jest jak muzyka niebianska. Powiedzialam mezowi, prawie zwariowal, nie mógl uwierzyc, powiedzialam, ze zapewne Bóg tak chcial, abysmy w cudownie kochajacej sie rodzinie mieli malutkie dziecko tylko dla milosci. Nie wiem, czy kiedykolwiek zasluze na wybaczenie w jego oczach. Jest zdrajczynia i gdybym nie miala w sobie tego uczucia spelnienia, pewnie zwariowalabym. Tak bardzo go kocham, niech mi Bóg wybaczy te zdrade, ale zrobilam to dla naszej przyszlosci. Po czterech miesiacach, gdy zaczynalo juz widac, zwolnilam sie z pracy. Nie rozmawialam juz ani razu z nim, choc wydawalo mi sie, ze jakby próbowal. On mnie juz nie interesuje, mam dzidziusia i to jest cudowne. Poród byl nadzwyczaj lagodny, az pan doktor sie usmial i powiedzial, ze takie kobiety jak ja, to powinny rodzic dla przykladu. Malutka Aleksandra prawie w ogóle nie plakala, byla taka spokojna i cichutka, ze naprawde wtedy pomyslalam, ze Bóg jest ze mna, z nami i, ze juz sie nie gniewa za moja zdrade. Pól roku zlecialo jakby go nie bylo i wtedy mój maz zapytal sie, czy nie chcemy jeszcze jednego maluszka w domu. Struchlalam, na sama mysl, ale czy moglam go wtedy zawiesc ? ><><>< Cholera, ta dziwka nie daje mi spokoju. Nie patrzy sie na mnie w ogóle, jakbym nie istnial. Ja, facet, który ma kazda. Co ona sobie mysli ? To dziecko rzadzi nia i mna. Kurwa, kto jest mocniejszy...ja samiec, czy baba z chcica bachora ? A niech tam, zrobie to, potem bedzie mi jesc z reki, bede mial kurwe za darmo, która za milczenie bedzie podawac mi sex jak papieros. Zaszla w ciaze i nawet mi nie podziekowala. Zwolnila sie z firmy i kurwa mysli, ze ujdzie to jej na sucho. Poczekam, az urodzi, a potem bedzie do mnie latac, jak z cieczka. *** Dzis znowu byl telefon. Od detektywa, ma dla mnie zdjecia. Spotkanie jutro, pewnie to nic takiego, przeciez ona mnie tak kocha, jak ja ja. Jest cudowna zona, matka, zawsze gdy bawimy sie z dziecmi mówi, ze jest najszczesliwsza kobieta na ziemi i to wlasnie ze mna. Cos jest nie tak, to sie nie moze zle skonczyc, nie nam. Jestesmy przeciez idealna rodzina. Usun